niedziela, 29 grudnia 2019

Ofensywa ekologizmu


Parę dni temu publiczna niemiecka stacja radiowo-telewizyjna WDR (Westdeutscher Rundfunk) wyemitowała piosenkę chóru dziecięcego, w której padają takie oto słowa refrenu: „Moja babcia jest starą świnią ekologiczną”. Świnia w języku niemieckim to wyjątkowo obraźliwy epitet (pamiętacie „polnische schweine”?). Po gwałtownych protestach nadawca w końcu usunął to kontrowersyjne wideo. Jednak w sieci nic nie ginie. Można je nadal zobaczyć na wielu innych stronach i portalach. Oglądając to nagranie, odniosłem niepokojące wrażenie, że mamy tu do czynienia z pewną groźną recydywą, że powtarza się mianowicie znany z historii mechanizm, gdy frontmani rewolucji kulturowej zaczynają szerzyć ją przy pomocy indoktrynacji ideologicznej, którą serwują już małym dzieciom, najczęściej w szkołach, a nawet w przedszkolach. W latach trzydziestych XX wieku niemieckie dzieci uczyły się i śpiewały piosenki zgodne z nazistowską ideologią, podobnie było też w sowieckiej Rosji, o czym świadczy twórczość komsomolskich chórów dziecięcych. Oczywiście, nie ma równości miedzy ludobójczą ideologią nazizmu czy komunizmu a modną dzisiaj ideologią ekologizmu, ale poziom fanatyzmu i techniki prania mózgów, w tym dzieciom, dadzą się już, niestety, porównać. I jest to zjawisko, które musi budzić niepokój. Jak zauważył jeden z internautów, człowiek stosunkowo łatwo może przekształcić się w bestię, gdy staje się bezrozumnym egzekutorem ścigającym wrogów idealnego porządku świata. Mieliśmy tego dowód przy okazji wściekłej, histerycznej wręcz nagonki na arcybiskupa Marka Jędraszewskiego, który ośmielił się skrytykować ideologię ekologizmu (niektórzy, niestety, nie odróżniają ekologizmu od ekologii), która jest jednym z najbardziej sztandarowych komponentów ofensywy sił postępu. Koryfeusze tej ideologii pod pretekstem ochrony przyrody propagują nową filozofię, która wywraca dotychczasowy porządek naturalny i hierarchię wartości. Zgodnie z nauką Kościoła, na pierwszym miejscu jest Bóg, potem człowiek, a potem materialna przyroda. „Czyńcie sobie ziemię poddaną” – mówi Bóg do człowieka w Księdze Rodzaju. Tymczasem według zwolenników ekologizmu to człowiek ma być poddany ziemi, bo wcale nie jest jej nadrzędną cząstką. Dochodzi do tego, że człowiek, na przykład nienarodzone dziecko, ma mniej praw niż zwierzęta. Za zabicie zwierzęcia można być skazanym nawet na 3 lata więzienia, gdy tymczasem legalne uśmiercenie niewinnej istoty ludzkiej za pomocą okrutnego zabiegu aborcji (okrutnego, bo rozrywanie dziecka na kawałki na inną kwalifikację nie zasługuje) nie niesie ze sobą żadnych prawnych konsekwencji. Ja akurat arcybiskupa Jędraszewskiego cenię za odwagę głoszenia prawd oczywistych choć w pewnych środowiskach odrzucanych. A przecież biskup Marek wypełnia jedynie swoją powinność, o której w Liście do Tymoteusza przypomina św. Paweł: „Zaklinam cię wobec Boga i Chrystusa Jezusa, który będzie sądził żywych i umarłych, i na Jego pojawienie się, i na Jego królestwo: głoś naukę, nastawaj w porę, nie w porę, w razie potrzeby wykaż błąd, poucz, podnieś na duchu z całą cierpliwością, ilekroć nauczasz. Przyjdzie bowiem chwila, kiedy zdrowej nauki nie będą znosili, ale według własnych pożądań - ponieważ ich uszy świerzbią - będą sobie mnożyli nauczycieli. Będą się odwracali od słuchania prawdy, a obrócą się ku zmyślonym opowiadaniom. Ty zaś czuwaj we wszystkim, znoś trudy, wykonaj dzieło ewangelisty, spełnij swe posługiwanie!” (2 Tm 4, 1-5). Cena za wierność powołaniu bywa duża – jest nim nie tylko histeryczny atak wrogów Kościoła i jego nauki, lecz także niezrozumienie nawet ze strony chrześcijan nie potrafiących się obronić przed tym zjawiskiem, które papież Franciszek nazwał „mentalną kolonizacją”, jakiej dokonują w umysłach ludzi wierzących wrogie chrześcijaństwu ideologie, bo potrafią posługiwać się inteligentnymi środkami perswazji, często ubranymi w szatę naukowości, postępu i dobra ludzkości.