Jedna z żydowskich willi |
Po południu wraz z moją siostrą udaliśmy się domu Marka i Marty. Najpierw
zjedliśmy to, co przygotowała Marta (nie był to jednak tradycyjny indyk, bo jego
przygotowanie jest niestety dość czasochłonne), a więc: pieczoną rybę, sałatkę z grillowanych
warzyw, sałatkę „normalną” z sałaty, pomidora itd., oraz sałatkę, którą zrobiła
moja siostra. Potem poszliśmy na spacer. Zwiedzaliśmy okolicę zamieszkałą
głównie przez zamożne rodziny żydowskie. Podziwialiśmy zwłaszcza ich wille,
które, według Marka, są warte średnio 5-7 milionów dolarów, a niekiedy znacznie
więcej. Przed każdym z tych domów stały, rzecz jasna, bardzo dobre samochody. Przyjemnie
się spacerowało, bo wieczór był bardzo pogodny i jak na tę porę roku dosyć
ciepły. Po powrocie ze spaceru wypiliśmy herbatę, zjedliśmy ciasto dyniowe,
potem owoce. Opuściliśmy gościnne mieszkanie Marty i Marka ok. godz. 9
wieczorem. Podróż powrotna zajęła mi ponad godzinę. Miałem dobry humor, który
nieco mi się posuł, kiedy uświadomiłem sobie, że zostawiłem u Marka i Marty
swoją komórkę, której używam tutaj jako budzika. Ponieważ następnego dnia rano
miałem Mszę św., bałem się, że się nie obudzę na czas. Na szczęście tak się nie
stało. Piątek po Dniu Dziękczynienia nazywa się tu „Black Friday” (czarny piątek).
Jest to dzień, w którym wielu Amerykanów robi zakupy. Całe ich tłumy przewalają
się w tym dniu w różnych sklepach. Byłem wczoraj w pobliżu słynnego Macy's Herald
Square, który jest podobno największym kompleksem handlowym
na świecie. Umówiłem się ze znajomymi w Starbucksie na rogu 6 Avenue i 31 Street.
Zanim tam jednak dotarłem, z trudem musiałem wpierw przeciskać się przez tłumy
przechodniów, którzy wchodzili bądź wychodzili z tego sklepu. Dało mi to
wyobrażenie, czego mogę się spodziewać w czasie przedświątecznym w Nowym Jorku.
Dekoracje świąteczne, których jest coraz więcej i z których Nowy Jork słynie,
pokazują, że właśnie zaczyna się w tym mieście wielki okres gorączkowej i nieokiełznanej konsumpcji. Tylko niewielu konsumentów pomyśli w tym czasie, że nie
samym chlebem żyje człowiek. Dla większości z nich Boże Narodzenie to tylko
kulturowa tradycja, z którą nie wiążą religijnego bądź duchowego znaczenia. Zdaje
się, że i w Polsce zaczyna być podobnie.