piątek, 28 czerwca 2013

A(me)frykańskie upały


Plebania w Breckenridge
Jak podaje prasa, rekordowe upały zapanowały na zachodzie Stanów Zjednoczonych. W weekend w niektórych miejscach temperatura przekroczy 50 stopni Celsjusza. Lokalne władze podjęły nadzwyczajne środki ostrożności. W stanach Arizona, Nevada i Kalifornia dawno nie było tak gorąco. Dziś w Phoenix termometry pokażą 48 st. Celsjusza. Równie gorąco ma być jutro i pojutrze w Las Vegas. Takie upały tylko dwukrotnie w historii nawiedziły to miasto. Najgorzej będzie jednak w położonej niedaleko Las Vegas Dolinie Śmierci. W niedzielę termometry mają tam pokazać 54 stopnie Celsjusza, czyli tylko o trzy stopnie mniej od światowego rekordu upałów, jaki w tym samym miejscu padł na początku ubiegłego stulecia. No to pięknie! Bo od wtorku mamy właśnie zamiar po tamtej okolicy podróżować. Program lipcowej wyprawy po zachodnich stanach USA jest bardzo intensywny, ale przy takiej afrykańskiej pogodzie może się okazać niemożliwy do realizacji. W Breckenridge, gdzie przebywam od kilku dni, dzisiaj również bardzo gorąco. Nic mi się nie chce robić: ani czytać, ani spacerować, ani nawet pójść na kawę do Starbucksu. Dobrze chociaż, że wilgotność powietrza jest niska, więc da się oddychać, ale wyobrażam sobie, co się dzieje w miastach. W każdym razie ostatni miesiąc mojego pobytu w Stanach Zjednoczonych, który właśnie dzisiaj się zaczął, zapowiada się jako bardzo upalny. Jakoś to jednak chyba przeżyjemy, nawet gdy pojedziemy, by zwiedzać, nomen omen, Dolinę Śmierci.

Typowy domek w Breckenridge