sobota, 29 listopada 2025

Od iluzji ku Prawdzie

W centrum Ewangelii znajduje się nie tyle idea czy system etyczny, ile Osoba – Jezus Chrystus, który swoim spojrzeniem – przenikliwym, a zarazem pełnym miłości – sięga do najgłębszych warstw ludzkiego wnętrza. Jego obecność – nigdy nie narzucająca się – to bliskość, która demaskuje fałsz i ujawnia prawdę, często zakrytą przez mechanizmy obronne naszej świadomości i uwarunkowania kulturowe.

To, co Jezus obnaża, to nasze wewnętrzne konstrukcje – często subtelne projekcje ego, których zadaniem jest stworzyć iluzję bezpieczeństwa i szczęścia. Filozofowie nazwaliby je „fałszywą świadomością” lub „mitem o samowystarczalności podmiotu”. To nasze plany, marzenia, strategie na sukces, które z pozoru służą rozwojowi, lecz w rzeczywistości bywają przesiąknięte lękiem przed utratą sensu. Wysiłek, który wkładamy w realizację tych wizji, często okazuje się daremny – prowadzi nie ku wolności, lecz ku zniewoleniu. Iluzje te działają bowiem jak niewidzialne kajdany – ograniczają naszą zdolność kontemplacji, uniemożliwiają głębokie przeżycie istnienia, a ostatecznie deformują relację z samym sobą, z innymi i z Bogiem.

U źródeł tych złudzeń znajduje się prastara historia – opowieść o ogrodzie Eden, która nie jest jedynie mitem w sensie literackim, lecz archetypem ludzkiej kondycji. Grzech pierworodny nie był tylko przekroczeniem prawa; był radykalnym przesunięciem punktu odniesienia: od Boga ku własnemu Ja. Słowa węża: „Będziecie jak Bóg” (Rdz 3,5) to pierwsza filozofia iluzji – obietnica autonomii, w której człowiek staje się jedynym źródłem prawdy, dobra i sensu. To początek „etyki bez transcendencji”, która w każdej epoce przybiera nowe formy: od relatywizmu moralnego, przez kult sukcesu, po absolutyzację wolności bez odpowiedzialności.

Adam i Ewa są nie tylko postaciami biblijnymi – są symbolicznymi reprezentacjami każdego z nas. W każdym człowieku istnieje pokusa, by żyć „obok Boga” – przy zachowaniu pozorów religijności, ale bez realnej więzi z Nim. Albo wręcz „wbrew Bogu” – gdy człowiek uzurpuje sobie prawo do definiowania prawdy według własnych kategorii.

Każda iluzja, nawet jeśli ubrana jest w język postępu czy wolności, wcześniej czy później prowadzi do egzystencjalnej pustki. Dlaczego? Bo nie pochodzi z miłości, lecz z lęku bądź pychy – dwóch sił, które najbardziej deformują ludzką wolność. Iluzje nie spełniają swoich obietnic, ponieważ ich fundamentem nie jest prawda, ale kłamstwo – „ojciec kłamstwa” bowiem, jak nazywa go Jezus, nieustannie karmi człowieka wizjami szczęścia pozbawionego relacji z Bogiem. Skutek? Wewnętrzne wypalenie, pustka, frustracja, duchowy chaos, cierpienie, utrata nadziei.

Ratunkiem jest Chrystus, który nie przychodzi, by potępić, lecz zbawić. „Nie przyszedłem, aby świat potępić, lecz aby świat zbawić” (J 12,47). Zbawienie zaś zaczyna się tam, gdzie człowiek zdobywa się na odwagę, by stanąć w prawdzie o sobie samym. To nie Bóg bowiem odwraca się od człowieka – to człowiek, przylgnięty do swoich złudzeń, ucieka od Jego światła. Nawrócić się to podjąć decyzję, by wyjść z mroku kłamstwa i stanąć w świetle Prawdy.

„Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J 8,32). Ta sentencja ma wymiar zarówno egzystencjalny, jak i metafizyczny. Prawda nie jest dla chrześcijanina jedynie kategorią poznawczą – jest Osobą. Jezus nie tylko głosi prawdę – On jest Prawdą. Spotkanie z Nim oznacza wyjście poza utarte schematy myślowe, poza tożsamość zbudowaną na fałszu i wejście w przestrzeń duchowej autentyczności. Tylko taka prawda ma moc „rozbroić” kłamstwa – te narzucone przez świat, ale i te subtelnie wplecione w naszą własną, coraz bardziej bez-Bożną tożsamość.

Jezus zaprasza nas do życia w świetle – do duchowej przejrzystości. Odrzucenie iluzji nie jest jednak procesem łatwym – to droga, która wiedzie przez pustynię: samotność, konfrontację z własnymi pragnieniami, ból rezygnacji z wygodnych fałszów. Ale ta pustynia jest przestrzenią oczyszczenia, w której możliwe staje się przylgnięcie do Źródła – do Tego, który nie tylko obnaża iluzje, ale daje siłę, by je porzucić. To jest właśnie proces nawrócenia: przejście od nieprawdy ku Prawdzie, od iluzji ku rzeczywistości.

W świecie, w którym zacierają się granice dobra i zła, w którym język prawdy został zrelatywizowany, a człowiek zagubił swój wewnętrzny kompas – Jezus pozostaje wiecznym punktem odniesienia. Jest kompasem dla serca i lekarzem dla duszy. Tylko On daje wolność, która nie jest anarchią, lecz uczestnictwem w Bożym porządku miłości. To wolność dziecka Bożego – wolność, która nie potrzebuje masek ani uznania ze strony świata, bo wie, że jest już kochana i zbawiona.