Włoscy filozofowie Alberto
Giubilini, wykładający na University of Oxford, oraz Francesca Minerva
wykładowczyni Ghent University opublikowali niedawno artykuł pt. „Partial-Birth
and After-Birth Abortion”, w którym twierdzą, o zgrozo, że lekarze powinni mieć
prawo odbierania życia noworodkom, których nie chcą biologiczni rodzice. Ten
przerażający artykuł opublikowali w renomowanym piśmie zajmującym się etyką we
współczesnej medycynie, a mianowicie w "Journal of Medical Ethic".
Według nich noworodek nie jest jeszcze świadomy swojego istnienia, dlatego nie
ma takiego samego prawa do życia co osoba taką świadomość posiadająca. Ich
zdaniem od prawa do życia nowo narodzonego dziecka ważniejsze jest prawo rodziców
do realizacji ich potrzeb, a tym samym do zabicia ich dziecka, jeśli widzieliby
w nim przeszkodę w realizacji swojej wizji szczęśliwego życia. Zdaniem włoskich
etyków wychowanie niechcianego dziecka może być zbyt dużym brzemieniem dla
rodziny i społeczeństwa. „Nie możemy zakazać aborcji, tylko dlatego, że płód, a
potem urodzone dziecko, mają jedynie potencjał, by stać się osobą” -
napisali etycy, którzy zabijanie noworodków określili jako "aborcję po
urodzeniu". Muszę przyznać, że lektura tego artykułu mną wstrząsnęła. Jeszcze
bardziej wstrząsnęło mną odkrycie, że znaleźli się inni filozofowie, którzy zawartych
w nim tez bronią, jak np. Michael Tooley czy Peter Singer. Niestety,
takie są konsekwencje ofensywy ateizmu we współczesnym świecie i propagowania „świeckiej” etyki, która z założenia odrzuca prawo naturalne jako metafizyczną podstawę wszelkiego prawa stanowionego przez
ludzi. Coraz częściej o prawie do życia ma decydować jedynie zestaw kryteriów arbitralnie
ustanowionych przez tych, którzy „chcą być jak Bóg”. Zastanawiam się, czy to
szaleństwo krzewicieli „postępu” kiedyś się w końcu zatrzyma.