środa, 15 listopada 2017

Nowa Targowica

Rzadko odnoszę się w tym miejscu do bieżącej polityki. Dziś jednak nie zdołałem zdzierżyć i postanowiłem, w drodze wyjątku, skomentować to, co się wydarzyło parę godzin temu. Oto bowiem Parlament Europejski w Strasburgu przyjął w dniu dzisiejszym rezolucję przeciwko Polsce. Poparło ją 438 europosłów, w tym, niestety, większość posłów będącej w opozycji Platformy Obywatelskiej. Przeciwko było 152 parlamentarzystów. Rezolucja nosi znamiona dość bezpardonowego wtrącania się w wewnętrzne sprawy naszego kraju i jest wyrazem jawnej, coraz mocniej artykułowanej wrogości europejskiego mainstreamu wobec rządu w Polsce. Smutne, że tę ingerencję od pewnego czasu wspierają posłowie opozycji. Co więcej, są nawet jej głównymi inspiratorami. Tradycja Targowicy wydaje się ciągle żywa, niestety. Łukasz Adamski słusznie zauważył dzisiaj na portalu Wpolityce.pl, że motywacje ludzi pokroju Timmermansa czy Verhofstadta nie są bynajmniej tylko i wyłącznie czysto polityczne. Nie chodzi im bowiem tylko o to, by dokuczyć ludziom sprawującym władzę w naszym kraju czy nawet doprowadzić do obalenia ich rządów. Wojna przeciwko polskiemu rządowi wydaje się mieć także charakter wojny cywilizacyjnej. Prawicowy polski rząd, choć na pewno nie jest idealny, choć popełnia błędy, stara się jednak prowadzić podmiotową politykę na arenie międzynarodowej, a przede wszystkim nie poddaje się dyktatowi poprawności politycznej. Bardzo mocno broni chrześcijańskiej tożsamości Europy. Dlatego stanowi tak irytującą wszelkiej maści lewaków przeszkodę w przekształcaniu naszego kontynentu w jakąś postać eurokołchozu, będącego ucieleśnieniem utopijnych idei zbudowania nowego społeczeństwa, w którym ludzie nie są już poddani „opresji” tradycyjnych wartości ani tym bardziej nie podlegają wpływom takich "opresyjnych" instytucji jak rodzina czy Kościół. Wszystko, co sprzeciwia się ich inżynierii społecznej, jest przez nich określane mianem faszyzmu. Nieprzypadkowo posłowie z frakcji liberałów i socjalistów zaproponowali poprawkę, w której znalazły się i takie zdumiewające słowa: „Parlament Europejski potępia środki represji i akty prześladowania politycznego ze strony władz Polski, wymierzone przeciwko komunistom, antyfaszystom i innym demokratom. Niewiarygodne. Autorzy tych oszczerczych słów nie przyjmują do wiadomości, że komunizm był tak samo zbrodniczym systemem jak nazizm. Wszystko zaś, co jest negacją ich politycznych i ideologicznych koncepcji, jest dla nich faszyzmem, mową nienawiści lub nazizmem. Uważam, że dla lewicowych elit europejskich, zarażonych wirusem antykatolicyzmu, zasadniczym celem nie jest wcale sprawnie zarządzany związek wolnych i suwerennych państw, lecz tak naprawdę nowy, wyzuty z chrześcijańskiej tożsamości człowiek. Jest to aż nadto widoczne. Z przykrością czytałem tekst wystąpienia eurodeputowanego Janusza Lewandowskiego, posła reprezentującego Platformę Obywatelską. Przejdzie ono do annałów polskiego zaprzaństwa. Trudno się nie zgodzić z panią premier, która napisała na Twitterze: „Politycy, szkalujący swój kraj na forum międzynarodowym nie są godni jego reprezentowania”. Rozumiem, że są w naszym kraju ludzie, którym obecna władza się nie podoba. Mają prawo do jej krytyki. Mają prawo dążyć do tego, by w demokratycznej procedurze, jaką są wybory, straciła ona legitymizację do rządzenia. Ale uruchomianie sił zagranicznych do walki z demokratycznie wybranym rządem jest zachowaniem po prostu niegodnym, zasługującym na zdecydowane potępienie. Tak się po prostu nie godzi. Dlatego podpisuję się pod słowami Prezydenta Polski, który w ten oto sposób skomentował to publiczne linczowanie Polski: „Zachowanie i język posłów PO i ich koalicjantów w PE jest nie do zaakceptowania. To mowa kłamstwa, która uderza w Polskę, Polaków i nasze prawo wyboru. Gdzie szacunek dla demokracji?”.