środa, 19 grudnia 2012

Przyczyny tragedii w Newtown

Trwa debata publiczna w USA po masakrze w szkole w miasteczku Newton. Wszyscy szukają przyczyn tego co się stało. Oprócz wskazywania na problemy psychiczne i mentalne, jakie miał Adam Lanza, zabójca 27 osób, wskazuje się także na inne czynniki. Jak należało się spodziewać, na nowo rozgorzała w mediach dyskusja na temat prawa do posiadania broni, które w jest w tym kraju w zasadzie nieograniczone. Około 300 milionów sztuk broni jest w posiadaniu amerykańskich obywateli, czyli na głowę przypada tu jedna sztuka! Nie wiem, czy jakiekolwiek daleko idące restrykcje zostaną wprowadzone w życie, bo konstytucja zapewnia obywatelom prawo do samoobrony, a dla wielu prawników konstytucjonalistów jest to równoznaczne z wolnym i nieograniczonym dostępem do broni. Politycy, i to z obu partii, są w tym względzie podzieleni. Większość z nich nie chce się narazić potężnemu lobby producentów broni, zrzeszonych w National Rifle Association of America (NRA), która to organizacja od początku swego powstania sprzeciwia się wszelkim ograniczeniom w posiadaniu broni, powołując się na Drugą Poprawkę do Konstytucji, dającą obywatelom prawo posiadania i noszenia broni. Również prezydent Obama unika zdecydowanych deklaracji, choć masakra w Newtown była już piątą (!) w czasie jego urzędowania w Białym Domu. Myślę jednak, że warto zwrócić uwagę na inną możliwą przyczynę przemocy z udziałem broni palnej, która co jakiś czas zbiera swoje tragiczne żniwo. Wielu komentatorów, w kontekście ostatnich wydarzeń, zwraca również uwagę na problem przemocy obecnej w mediach, filmach i przede wszystkim w grach komputerowych. Wiadomo już, że Adam Lanza, który strzelał do dzieci w Sandy Hook Elementary School, jak i chociażby James Holmes, który z kolei parę miesięcy temu zabił 12 osób w kinie w mieście Aurora w stanie Colorado, byli uzależnieni od gier komputerowych. Jest to w USA problem powszechny i moim zdaniem dużo bardziej poważny niż liberalne prawo do posiadania broni. Według organizacji Kaiser Family Foundation w Stanach Zjednoczonych dzieci między 8 a 18 rokiem życia spędzają przed ekranem komputera średnio, uwaga, 6 godzin i 43 minut dziennie!!! Niewiarygodne i doprawdy przerażające. Przecież w ten sposób rośnie pokolenie społecznych autystyków. Na dodatek tylko 5 procent rodziców tych dzieci stara się kontrolować to, co ich pociechy oglądają lub to, w co grają. Reszta w ogóle się tym nie interesuje. Ciekawe, że w 2011 roku Sąd Najwyższy uznał za niekonstytucyjny zakaz sprzedaży nieletnim gier komputerowych zawierających drastyczne sceny przemocy, który to zakaz wprowadził na swoim terenie stan Kalifornia. Sąd uznał to, jak można się łatwo domyśleć, za niezgodne z Pierwszą Poprawką do Konstytucji. Jak dla mnie jest to dość jednak dziwne i niezrozumiałe orzeczenie, zwłaszcza że najnowsze badania wyraźnie pokazują, że istnieje dość ścisły związek między agresją przejawianą w świecie realnym, a tą praktykowaną w świecie wirtualnym. Szczególnie psychika młodych, wrażliwych chłopców, posiadających jednak niską zdolność budowania normalnych relacji społecznych, jest podatna na destrukcyjny wpływ gier obfitujących w wirtualną przemoc. Dość łatwo przychodzi im zatracić świadomość granicy, jaka istnieje między fikcją a rzeczywistością, tym bardziej że sceny przemocy w grach są niezwykle sugestywne i realistyczne. Część zastosowanych w tych grach technologii była wykorzystywana w treningu wojskowym. Ale znów odnoszę wrażenie, że problem, choć dostrzeżony, nie zostanie w praktyce rozwiązany, choćby ze względu na oczywisty opór producentów gier. Sądzę zresztą, że problem jest o wiele bardziej złożony. Moim zdaniem tragedia w Newtown to jedno z tych wydarzeń, które po raz kolei pokazało jakąś głęboką chorobę cywilizacyjną, która toczy społeczeństwa zachodnie, coraz bardziej moralnie rozchwiane i zmaterializowane. Wymaga ona poważnej terapii, która powinna sięgnąć samych korzeni tej choroby. Ale to temat na zupełnie oddzielny wpis.