niedziela, 23 grudnia 2012

W oczekiwaniu na święta

Zbliżają się święta Narodzenia Pańskiego. Na Manhattanie, zwłaszcza w jego centrum, widać to zwłaszcza po świątecznych dekoracjach, które robią szczególnie mocne wrażenie wieczorem, gdy zapalone są wszystkie lampki. Niektórym ludziom ten zewnętrzny wymiar świąt może całkowicie przesłonić ich duchowy wymiar. Dlatego ci, którzy chcą Boże Narodzenie przeżyć naprawdę głęboko, starają się w tym celu zadbać przede wszystkim o swoje wewnętrzne przygotowanie do tych radosnych świąt. W Polsce służą temu miedzy innymi adwentowe rekolekcje. W parafii Corpus Christi Church, gdzie dane mi jest aktualnie przebywać, takich duchowych przygotowań do świąt Narodzenia Pańskiego nie ma prawie w ogóle. Nie organizuje się tu ani rekolekcji, ani choćby jednego dnia skupienia. Kiedy na początku Adwentu zapytałem tutejszego proboszcza, czy będzie jakaś forma przygotowań do świąt, odpowiedział mi, że przewidziane są dwie możliwości spowiedzi. Wierni dowiedzieli się o tym w ostatnią niedzielę. Z pierwszej z tych możliwości można było skorzystać w miniony poniedziałek. Siedziałem w konfesjonale od godz. 16.00 do 17.30. Do spowiedzi przyszły raptem dwie osoby! Druga możliwość była natomiast wczoraj między 11.15 a 12.00. Tym razem do spowiedzi nie przyszedł nikt!! Sądziłem, że powinno to mocno zaniepokoić miejscowych duszpasterzy, którzy są przecież odpowiedzialni przed Bogiem za zbawienie swoich wiernych. Niestety, zarówno ksiądz Rafferty, jak i ksiądz Kevin nie wyglądają na takich, którzy by się tym jakoś specjalnie przejęli. Odniosłem nawet wrażenie, jakby się z tym faktem całkowicie pogodzili. I zdaje się, że nie zamierzają nic z tym robić. Nie ukrywam, że jest mi z tego powodu trochę przykro i smutno. W ogóle uważam, że jedną z głównych przyczyn duchowego i moralnego kryzysu Kościoła na Zachodzie jest to, że księża skutecznie oduczyli ludzi spowiedzi. A tymczasem Sakrament Pokuty nie tylko oczyszcza z grzechów, lecz przede wszystkim ożywia, regeneruje i umacnia. Na szczęście w naszym kraju ciągle sporo ludzi się spowiada, choć część z tych spowiedzi jest czasami irytująco powierzchowna, niedojrzała, niepoprzedzona głębokim rachunkiem sumienia, przez co męcząca dla spowiedników. Dopóki jednak ten szczególny „kanał” łaski Bożej pozostanie drożny, dopóty Kościół w Polsce będzie żył, mimo jego różnych instytucjonalnych słabości i kampanii nienawiści wobec księży, która z coraz większą mocą zaznacza swoją obecność w mainstreamowych mediach. Ludzie w Polsce często narzekają na swoich kapłanów (i bywa, że ta krytyka w jakimś stopniu jest uzasadniona, choć zazwyczaj jest raczej mocna przesadzona, a czasami nawet skrajnie niesprawiedliwa), ale w porównaniu z księżmi na Zachodzie, choć nie należy wszystkich ich wrzucać do jednego worka i oskarżać o lenistwo, są oni tytanami pracy. Pomijając jakość tej pracy (mam świadomość, że w tym miejscu ja także powinienem uderzyć się w piersi), która bywa niekiedy efektowna, lecz często nieefektywna, warto od czasu do czasu ich duszpasterską posługę docenić i okazać im za nią szczerą wdzięczność.

P.S. Ten wpis został opublikowany po raz drugi, jako że przy zamieszczaniu nowego postu („Życzenia z Polski”) nieopatrznie skasowałem pierwszą jego wersję. Niestety, ukazuje się on z nieco zmienioną treścią, nie byłem bowiem w stanie odtworzyć z pamięci jego poprzedniej wersji.