środa, 5 kwietnia 2017

Bóg nie chce śmierci grzesznika

Jan Matejko: Wskrzeszenie Łazarza
Często gdy w kościele podczas liturgii odczytywane są słowa Ewangelii o tym, jak Jezus przywraca do życia swego przyjaciela Łazarza, przychodzi mi na myśl scena opisana w powieści Zbrodnia i Kara, której autorem jest znakomity pisarz rosyjski Fiodor Dostojewski. W scenie tej jedna z głównych postaci powieści Sonia Marmieładow podczas spotkania z Rodionem Raskolnikowem odczytuje mu właśnie ten fragment napisanej przez św. Jana Ewangelii. Słowa tego tekstu Sonia odczytuje bardzo emocjonalnie, ponieważ odbiera je jako skierowane do siebie. Ona sama jest osobą głęboko wierzącą, ale jednocześnie uwikłaną w grzech, ponieważ z powodów ekonomicznych jest zmuszona uprawiać prostytucję. Czytany przez nią fragment Ewangelii budzi w niej silne przeświadczenie, że i dla niej jest nadzieja nowego życia, nadzieja odrodzenia. Sonia, wiedząc, że Raskolnikow po popełnieniu podwójnego morderstwa jest dręczony strasznym poczuciem winy, które przywiodło go niemal na skraj obłędu, pragnie, aby i on dostrzegł, że opowiadanie o wskrzeszeniu Łazarza jest orędziem miłosierdzia i nadziei zaadresowanym również do niego. Pragnie, aby uwierzył w dobroć Boga, którego łaskawość jest zawsze większa od naszej grzeszności. I rzeczywiście, spotkanie z Sonią, w czasie którego Rodion słucha słów Ewangelii o wskrzeszeniu Łazarza staje się dla niego początkiem procesu nawrócenia, impulsem prowadzącym do głębokiej, duchowej przemiany, która po pewnym czasie znajdzie wyraz w przyznaniu się do winy, w głębokiej skrusze i pokucie. Życie Rodiona Raskolnikowa opisane w powieści Dostojewskiego ma wymiar symbolu. Historia Kościoła to w niemałym wymiarze historia niekiedy bardzo spektakularnych duchowych wskrzeszeń, historia grzeszników, którzy byli bardzo głęboko pogrążeni w śmierci duchowej i moralnej, a potem mocą łaski Bożej zostali przywróceni do życia. Było ich wielu: Szaweł z Tarsu, Clayton Anthony Fountain, Claude Newman, Aleksander Serenelli, Bernard Nathanson, Jacques Fesch itd. To także historia każdego z nas. Nasze sumienia nie są zapewne obciążone takimi zbrodniami, jakich dopuścili się wyżej wymienieni „wskrzeszeni”, lecz przecież nie jeden już raz, przede wszystkim  w sakramencie pokuty, Bóg przywracał nam pełnię życia w łasce. To, czego On od nas oczekuje, to jedynie niestawianie oporu mocy Jego Miłosierdzia. W 1867 roku Jan Matejko namalował obraz zatytułowany Wskrzeszenie Łazarza. Bezpośrednim bodźcem do powstanie tego dzieła była śmierć jego szwagra, czyli brata żony Teodory, a także jego serdecznego przyjaciela, księdza Stanisława Giebułtowskiego. Śmierć tego młodego jeszcze kapłana, uczestnika Powstania Styczniowego, miała miejsce w mieszkaniu Matejków przy ulicy Krupniczej w Warszawie dnia 13 kwietnia 1866 roku. Poprzedziła ją trwająca wiele dni agonia. Matejko bardzo przeżył śmierć swojego przyjaciela. Długo nie mógł się z nią pogodzić. Na obrazie Łazarz ma właśnie rysy twarzy księdza Giebułtowskiego. W centrum malowidła znajduje się Chrystus, który wyciąga prawą rękę. Jest ona jednak skierowana nie w stronę Łazarza, lecz w stronę tych, którzy oglądają obraz. Jezus wydaje się zwracać bezpośrednio do nas. Z jego postaci emanuje Boska moc. Jakby chciał powiedzieć do każdego z nas: „Poddaj się Mojej mocy, a będziesz żył”.