Jan Matejko: Wskrzeszenie Łazarza |
Często gdy w kościele
podczas liturgii odczytywane są słowa Ewangelii o tym, jak Jezus przywraca do
życia swego przyjaciela Łazarza, przychodzi mi na myśl scena opisana w powieści
Zbrodnia i Kara, której autorem jest
znakomity pisarz rosyjski Fiodor Dostojewski. W scenie tej jedna z głównych
postaci powieści Sonia Marmieładow podczas spotkania z Rodionem Raskolnikowem
odczytuje mu właśnie ten fragment napisanej przez św. Jana Ewangelii. Słowa
tego tekstu Sonia odczytuje bardzo emocjonalnie, ponieważ odbiera je jako
skierowane do siebie. Ona sama jest osobą głęboko wierzącą, ale jednocześnie
uwikłaną w grzech, ponieważ z powodów ekonomicznych jest zmuszona uprawiać
prostytucję. Czytany przez nią fragment Ewangelii budzi w niej silne
przeświadczenie, że i dla niej jest nadzieja nowego życia, nadzieja odrodzenia.
Sonia, wiedząc, że Raskolnikow po popełnieniu podwójnego morderstwa jest
dręczony strasznym poczuciem winy, które przywiodło go niemal na skraj obłędu,
pragnie, aby i on dostrzegł, że opowiadanie o wskrzeszeniu Łazarza jest orędziem
miłosierdzia i nadziei zaadresowanym również do niego. Pragnie, aby uwierzył w
dobroć Boga, którego łaskawość jest zawsze większa od naszej grzeszności. I
rzeczywiście, spotkanie z Sonią, w czasie którego Rodion słucha słów Ewangelii
o wskrzeszeniu Łazarza staje się dla niego początkiem procesu nawrócenia, impulsem
prowadzącym do głębokiej, duchowej przemiany, która po pewnym czasie znajdzie wyraz
w przyznaniu się do winy, w głębokiej skrusze i pokucie. Życie Rodiona Raskolnikowa
opisane w powieści Dostojewskiego ma wymiar symbolu. Historia Kościoła to w
niemałym wymiarze historia niekiedy bardzo spektakularnych duchowych
wskrzeszeń, historia grzeszników, którzy byli bardzo głęboko pogrążeni w
śmierci duchowej i moralnej, a potem mocą łaski Bożej zostali przywróceni do
życia. Było ich wielu: Szaweł
z Tarsu, Clayton Anthony Fountain, Claude Newman, Aleksander Serenelli, Bernard
Nathanson, Jacques Fesch itd. To także historia każdego z nas. Nasze sumienia nie są
zapewne obciążone takimi zbrodniami, jakich dopuścili się wyżej wymienieni
„wskrzeszeni”, lecz przecież nie jeden już raz, przede wszystkim w sakramencie pokuty, Bóg przywracał nam
pełnię życia w łasce. To, czego On od nas oczekuje, to jedynie niestawianie
oporu mocy Jego Miłosierdzia. W 1867 roku Jan Matejko namalował obraz zatytułowany
Wskrzeszenie Łazarza. Bezpośrednim
bodźcem do powstanie tego dzieła była śmierć jego szwagra, czyli brata żony
Teodory, a także jego serdecznego przyjaciela, księdza Stanisława
Giebułtowskiego. Śmierć tego młodego jeszcze kapłana, uczestnika Powstania
Styczniowego, miała miejsce w mieszkaniu Matejków przy ulicy Krupniczej w
Warszawie dnia 13 kwietnia 1866 roku. Poprzedziła ją trwająca wiele dni agonia.
Matejko bardzo przeżył śmierć swojego przyjaciela. Długo nie mógł się z nią
pogodzić. Na obrazie Łazarz ma właśnie rysy twarzy księdza Giebułtowskiego. W
centrum malowidła znajduje się Chrystus, który wyciąga prawą rękę. Jest ona
jednak skierowana nie w stronę Łazarza, lecz w stronę tych, którzy oglądają
obraz. Jezus wydaje się zwracać bezpośrednio do nas. Z jego postaci emanuje
Boska moc. Jakby chciał powiedzieć do każdego z nas: „Poddaj się Mojej mocy, a
będziesz żył”.