W Środę Popielcową, w pierwszym dniu
Wielkiego Postu, tłumy ludzi przychodzą do kościoła, aby uczestniczyć w liturgicznym
obrzędzie posypania głów popiołem. To
prosty, a zarazem bardzo wymowny znak. Chrześcijańska
antropologia uczy, że człowiek to jedność ciała i ducha. Popiół jest symbolem
naszego materialnego ciała. Kruchość naszej cielesnej egzystencji podkreśla również
Księga Rodzaju: „Prochem jesteś i w
proch się obrócisz”. Popiół przypomina nam zatem, że nasze ciało nosi w sobie pierwiastek
nicości - pochodzi z ziemi i po śmierci wraca do ziemi. Natomiast nasz duch pochodzi
wprost od Boga: „Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w
jego nozdrza tchnienie życia”. Człowiek jest więc jednością cielesno-duchową.
To wcielony duch albo uduchowione ciało. Grzech pierworodny sprawił jednak, że
doświadczamy w sobie pewnego napięcia między naszą cielesnością i duchowością.
Czasami to napięcie staje się głębokim wewnętrznym rozdarciem. Św. Paweł w Liście do Galatów napisał: „Ciało
bowiem do czego innego dąży niż duch, a duch do czego innego niż ciało, i stąd
nie ma między nimi zgody, tak że nie czynicie tego, co chcecie”. W jeszcze
bardziej dramatycznym tonie owo rozdarcie między ciałem a duchem Apostoł
opisuje w Liście do Rzymian:
Jestem bowiem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro; bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać - nie. Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka. A zatem stwierdzam w sobie to prawo, że gdy chcę czynić dobro, narzuca mi się zło. Albowiem duchowy człowiek we mnie ma upodobanie zgodne z Prawem Bożym. W członkach zaś mojego ciała spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu i podbija mnie w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w moich członkach. Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, co wiedzie ku tej śmierci? Tak więc duchem służę Prawu Bożemu, ciałem zaś - prawu grzechu.
Mimo zatem naszych starań,
a nawet wielkich zmagań, nie zawsze udaje się nam podporządkować ciało duchowi.
Ma to swoje negatywne konsekwencje. Według autora Listu do Galatów, gdy pożądliwości ciała panują nad dążeniami ducha,
to wówczas popełniamy czyny, które niekiedy bardzo dosadnie świadczą o tym, jak
skarlały może być w nas nasz duch: „nierząd, nieczystość, wyuzdanie, uprawianie
bałwochwalstwa, czary, nienawiść, spór, zawiść, wzburzenie, niewłaściwa pogoń
za zaszczytami, niezgoda, rozłamy, zazdrość, pijaństwo, hulanki”. Gdy natomiast
to duch panuje w nas nad naszym ciałem, wówczas rodzą się w naszym życiu tzw. owoce
ducha: „miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć,
wierność, łagodność, opanowanie”. Czas Wielkiego Postu to czas pracy nad sobą, czas ascezy i pokuty,
w którym poprzez różne cielesne wyrzeczenia ćwiczymy naszego ducha, aby umiał
panować nad ciałem: „A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa,
ukrzyżowali ciało swoje z jego namiętnościami i pożądaniami. Mając życie
od Ducha, do Ducha się też stosujmy”.
W ciągu czterdziestu dni winniśmy wytrwale
dążyć do tego, by duch stał się w nas mocniejszy. W dniu dzisiejszym
większość ludzi wierzących i praktykujących zapewne odmówiła swemu ciału
normalnej ilości pokarmu. W ten sposób zapanowali nad swym głodem, aby pokazać
sobie i Bogu, że duch może być w nich mocniejszy aniżeli ciało. Taki jest
chrześcijański sens postu. Człowiek udowadnia sobie samemu, że jego ciało potrafi
być uległe duchowi. Na początku Wielkiego Postu, wielu katolików podejmuje z
reguły jakieś postanowienia: jeden ogranicza picie alkoholu, drugi rezygnuje z
palenia papierosów, ktoś inny składa obietnicę, że nie będzie jadł słodyczy. Są
też tacy, którzy rezygnują z oglądania telewizji, aby czas przeznaczony zazwyczaj
na siedzenie przed telewizorem poświęcić na lekturę Biblii czy jakiejś dobrej
książki, a jeszcze inni decydują się na to, by wstać rano wcześniej niż zwykle
po to, aby mieć więcej czasu chociażby na poranną modlitwę. To są tylko drobne wyrzeczenia,
które przynoszą jednak zbawienne skutki, ponieważ dzięki nim, pozwalamy
prowadzić się duchowi i w ten sposób nie popadamy w niewolę ciała. Oczywiście,
nie wolno zapominać, że moc naszego ducha zależy przede wszystkim od naszej
relacji z Bogiem. To On jest źródłem naszej mocy. „Przechowujemy ten
skarb w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas”.
Wielki Post to czas otwierania się na bliskość Tego, bez którego „nic uczynić
nie możemy”.