Metafizyka jako nauka musi zakładać owo przednaukowe, miej lub bardziej
intencjonalne, na początku słabo zreflektowane doświadczenie metafizyczne, a
więc wielokrotnie powtarzalne osobiste spotkanie z konkretnym bytem, w którym
odsłania się zalążkowo owa tajemnica istnienia, którą Leibniz wyraził pytaniem:
„dlaczego jest raczej coś niż nic?”. Warunkiem tego doświadczenia jest świadome
zwrócenie uwagi na jakiś konkretny byt, który pojawił się w polu naszego
„widzenia”. To zwrócenie uwagi nie może być oczywiście tylko jakimś przelotnym
spojrzeniem, powierzchownym jedynie zetknięciem się z nim, przeciwnie – winno
być ono wyrazem otwartości na to, co przychodzi do mnie z zewnątrz, co może,
czasami nieoczekiwanie, stanąć mi naprzeciw. W języku psychologii współczesnej
można by powiedzieć, że owo zwrócenie uwagi na konkretny byt jest aktem
uważności […]. Kiedy „uważnie” zwracamy się ku konkretnemu bytowi, który zjawia
się w polu naszego bezpośredniego doznania, wówczas między nami a tym bytem
zostaje ustanowiona specyficzna relacja, która nic nie zmienia w samym bycie,
za to zmienia wiele w poznającym podmiocie, który najpierw reaguje słowem serca
na principia bytu, a później zwraca się ku bytowi w akcie afirmacji. Relacja
ta, będąca skutkiem nawiązania kontaktu z bytem, charakteryzuje się
następującymi cechami:
v
Pierwotność. Doświadczenie
metafizyczne polegające na spotkaniu z konkretnym bytem winno zawsze
wyprzedzać w człowieku wszelkie inne doświadczenia. Ową pierwotność widać w
rozwoju psychofizycznym dziecka, którego doświadczenie świata jest na początku
czyste, niczym niepoprzedzone. Można powiedzieć, że dziecko posiada wrodzoną
ciekawość i wrażliwość metafizyczną, której zaspokojenie daje mu radość, gdy
zaczyna ono penetrować świat, który go otacza. Wszystkie późniejsze świadome
doświadczenia metafizyczne są poniekąd aktualizacjami tej wrodzonej otwartości
ludzkiego ducha na „mowę bytu”, który przemawia swoim istnieniem i swoją
istotą. Człowiek, który tej wrodzonej skłonności nie aktualizuje, popada z
konieczności w swego rodzaju stan samozaprzeczenia, gdyż aktualizacja możności
człowieka do wejścia w metafizyczny związek z realnymi bytami jest poniekąd
aktualizacją jego człowieczeństwa.v Bezpośredniość. Jeśli doświadczenie metafizyczne ma być doświadczeniem autentycznym, źródłowo poznawczym, to musi być ono bezpośrednie, a nie zapośredniczone refleksją nabudowaną na jakichś wcześniejszych – zwłaszcza oderwanych od rzeczywistości – spekulacjach. Na konkretny byt, który staje nam naprzeciw, nie należy patrzeć przez okulary jakiejś najbardziej nawet wyrafinowanej, lecz apriorycznej wiedzy, gdyż taka wiedza zaburza czystą, metafizyczną percepcję świata. W doświadczeniu metafizycznym między człowiekiem a bytem nie ma też miejsca na żaden pośrednik wolitywny, którym mogłaby być na przykład jakaś forma interesowności czy jakieś nastawienie na użycie. Interesowność bądź skłonności manipulacyjne wykluczają autentyczne, metafizyczne doświadczenie bytu. Jedynym celem tego doświadczenia jest „dotyk bytu”, w którym człowiek winien w pewnym momencie „poczuć” dotyk innego Bytu – źródła wszelkiego bytu.
v Wyłączność. W doświadczeniu metafizycznym, czyli w spotkaniu człowieka z bytem, chodzi o wymóg wyłącznej obecności. Napotkany byt jest w tym doświadczeniu wydobyty z całości, z ogółu, z anonimowości i wypełnia sobą niemal cały horyzont aktualnego poznania, nie jest więc niczym niewyróżniającym się bytem pośród innych bytów, lecz wszystkie inne byty istnieją jakby w tle tego jednego, który teraz uobecnia się tylko dla mnie, ja zaś tylko dla niego.
v Nietrwałość. Każdy napotkany byt, który staje się przedmiotem osobistego, metafizycznego doświadczenia, musi kiedyś, zazwyczaj po dość krótkim czasie, ustąpić miejsca innemu bytowi, który zjawia się na horyzoncie, by w pewnym momencie przykuć uwagę podmiotu poznającego stale otwartego na nowe doznania metafizyczne, a więc na nowe spotkania z innymi bytami. Życie człowieka jest nacechowane ciągłą przemiennością momentów autentycznie metafizycznych i tych, które stanowią poniekąd „zwykłą”, niemetafizyczną prozę życia. Tak naprawdę dopiero w niebie, gdy staniemy przed TYM, KTÓRY JEST, nasze doświadczenie metafizyczne, jak uczy teologia, stanie się permanentne, a nie tylko chwilowe (modo transeunte).
Fragment ksiązki Śladami Istnienia