Czas jest najlepszym nauczycielem,
ale nieczęsto ma dobrych uczniów
ale nieczęsto ma dobrych uczniów
(Francois Mauriac)
Mija kolejny rok. Słuchając refleksyjnej piosenki Czerwonych Gitar, myślę, rzecz jasna, o przemijalności czasu: "Przemija postać tego świata". Odczuwam to bardziej niż kiedyś. Może dlatego, że moja przeszłość góruje już nad moją przyszłością, bo więcej dni za mną niż przede mną. Chrześcijanin nie powinien oglądać się zbyt często wstecz, skoro z powodu "bezpowrotności" czasu nie mamy już wpływu na to, co się wydarzyło. Mimo to w ostatnim dniu roku, który umownie kończy kolejny okres naszego życia, warto jednak obejrzeć się za siebie i zrobić rachunek sumienia. Czy był to dla mnie dobry czas? Czy go dobrze wykorzystałem? Czy mogę być zadowolony z tego, jak go przeżyłem? Gdy niekiedy wspominam moje pomyłki, błędy i upadki, których nie uniknąłem w przeszłości, to wówczas rodzi się we mnie pragnienie, by móc cofnąć czas. Chciałbym wrócić do tych chwil, kiedy stałem przed jakimś wyborem, kiedy decydowałem o tym, co mam zrobić. Chciałbym wsłuchać się uważnie w głos mojego sumienia, w Boże natchnienia, posłuchać rad dobrych ludzi i pójść w innym kierunku niż poszedłem. Co się jednak stało, to się nie odstanie. Trzeba się pogodzić z tym, że nieodwracalne są nasze czyny dokonane w przeszłości. Historia mojego życia, także ta najnowsza, obejmująca kończący się rok, to skarbiec wielu doświadczeń, również tych trudnych, bolesnych, i nawet tych będących powodem do wstydu. Wiem jednak, że nie chodzi oto, aby je wypierać z pamięci, udawać, że ich nie było, lecz chodzi raczej o to, pomagały mi żyć w prawdzie o mnie samym, kształtowały pokorę i w końcu mobilizowały do wołania o Miłosierdzie. Koniec starego roku to także dobra okazja do tego, by jeszcze raz przyjrzeć się swojej hierarchii wartości. Co jest dla mnie ważne? Czy wiem, co jest naprawdę ważne? Czy wiem, na co z pewnością powinienem mieć czas? Ale nade wszystko to okazja do tego, by wzbudzić w sobie wdzięczność za dobro, którego w minionym roku doświadczyłem. To nade wszystko okazja, by dziękować dobremu Bogu za Jego łaskawość, za bardzo liczne jej przejawy. Wśród nich pierwsze miejsce zajmują ludzie, których w odchodzącym roku dane mi było spotkać na ścieżkach mojego życia, z którymi mogłem wspólnie przeżywać miłe i dobre chwile, z którymi mogłem prowadzić ciekawe, inspirujące rozmowy. Od tylu ludzi doznałem tak wiele życzliwości. Sam wielokrotnie przekonałem się, że nie czynią nas szczęśliwymi dobra materialne, ale ludzka dobroć. Chciałbym ją częściej dostrzegać, bardziej doceniać i odwzajemniać. To jest moje pragnienie-życzenie, z którym wchodzę w Nowy Rok, witając go z nadzieją.