Przeglądając dzisiaj w pokoju profesorskim w seminarium dziennik „Rzeczpospolita”, natknąłem się na artykuł, którego autorem jest Michał Drozdek, socjolog i filozof społeczny. Jakoś nigdy o nim wcześniej nie słyszałem. Okazuje się, że gdzieś tam w polskiej przestrzeni publicznej są obecni ludzie niezwykle wartościowi, którzy naprawdę mają coś niebanalnego do powiedzenia, co dowodzi ich mądrości i głębi myślenia. Artykuł, który przykuł moją uwagę, nosi tytuł „Argument za życiem”. Choć zasadniczo jest on pozbawionym półcieni głosem za obroną życia nienarodzonych, to jednak zawarte w nim rozważania mają znacznie szerszy wymiar – z jednej strony są syntezą chrześcijańskiej antropologii, z drugiej zaś osobistym świadectwem, napisanym w tonie łagodnej perswazji, a nie mentorskiego połajania i moralizatorskiej pogadanki. Przydałoby się więcej takich głosów w publicznej debacie na tematy tak fundamentalne, jak wartość ludzkiego życia. Poniżej krótki fragment rozważań autora. Całość artykułu znajdziemy w „Rzeczpospolitej”.
Argument przeciwny [aborcji] jest i był zawsze tylko jeden. Zawsze ten sam, choć różnie wyrażany, różnymi słowy określany. To argument, że każdy człowiek ma przyrodzoną godność, że nikt nie jest mniej człowiekiem ani nikt nie jest nim bardziej, że jesteśmy w swoim człowieczeństwie, w swojej godności, wszyscy równi, bez względu na rozmaite różnice. Najmocniej, najdobitniej wyraził i uzasadnił to Jezus Chrystus, mówiąc w swoim Boskim majestacie, że „coście uczynili jednemu z braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili”. Cała Ewangelia wypełniająca prawo nauką Chrystusa pełna jest tego przesłania. Dlatego Jan Paweł II powiedział najważniejsze zdanie wypowiedziane w XX wieku – „człowieka nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa". Wszyscy jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga, wszyscy mamy dane od Niego jedno życie, żeby móc uczestniczyć w Jego dziele stwórczym, każdy z nas ma swoją wielką misję do uczynienia na świecie, choć nie zawsze potrafimy pojąć jej wagę, bo myślimy kategoriami ziemskimi wyłącznie. Nie ma, nie było i nie będzie ludzi niepotrzebnych, szkodliwych, choć wszyscy jesteśmy grzeszni i wszyscy błądzimy. Wszyscy jesteśmy równi w Chrystusie Panu. Dlatego ja, przed laty, młody ateista, szukający intensywnie w naukach przyrodniczych wyjaśnienia świata i zagadki człowieczeństwa, uwierzyłem Jezusowi Chrystusowi. Nie z potrzeby religijnej, bo tej nie miałem. Z powodu bijącej z Ewangelii prawdy o człowieku, jego godności i sensie jego życia.
P.S. Poniżej link do artykułu.
http://www.rp.pl/Publicystyka/301169919-Argument-za-zyciem.html#ap-1