Dzisiaj mija 40 lat od
wyboru Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową. Gdy dziś
czyta się jego słowa, choćby te zawarte w homiliach wygłaszanych podczas
pielgrzymki do Polski, która miała miejsce w dniach od 1 do 9 czerwca 1991
roku, poświęconej 10 przykazaniom Dekalogu, widać wyraźnie jak niezwykle mądry był to człowiek, jak bardzo przenikliwy w wielu swych analizach i diagnozach. Przez Polaków
zawsze był przymowany bardzo serdecznie i życzliwie, ale, niestety, jako prorok był raczej
niezbyt uważnie słuchany. Reakcje emocjonalne, które jego słowa wywoływały,
były zazwyczaj bardzo silne, ale krótkotrwałe, za to bardzo słabe były poruszenia woli, gdyż bardzo
rzadko znajdowały one odzwierciedlenie w naszych osobistych decyzjach. W ogóle,
jeśli chodzi o nasz stosunek do nauczania Jana Pawła II, to myślę, że życie wielu
z nas, nasze codzienne wybory, mogłyby stanowić dobrą ilustrację dla stwierdzenia,
że "słuchać nie zawsze znaczy posłuchać". Jestem przekonany, że bylibyśmy dziś w
innym miejscu naszej osobistej, rodzinnej i narodowej historii, gdybyśmy mocniej
wzięli sobie do serca jego wskazówki i ostrzeżenia. Dziś bowiem widać
najlepiej, ile z tych papieskich przestróg się spełniło. Teksty składające się
na całokształt twórczości Jana Pawła II to przebogaty skarbiec filozoficznej,
teologicznej i duchowej mądrości. Są one, jak wiadomo, bardzo liczne. Samych
homilii wygłoszonych w czasie jego pontyfikatu jest ok. trzech tysięcy! Szczerze
mówiąc, wolałbym, by zamiast stawianych mu kolejnych pomników, mnożyły się różne
inicjatywy, których celem byłoby przybliżanie nam treści zawartych w nauczaniu
papieskim. Są w tym nauczaniu prawdziwe perełki, które do dziś nie przestają
mnie zachwycać i pobudzać do myślenia. Z racji mego wykształcenia najbardziej
cenię sobie, rzecz jasna, te teksty, w których manifestuje się mądrość
filozoficzna i teologiczna naszego papieża. Wśród nich znajduje się chociażby książka
Pamięć i Tożsamość, a zwłaszcza
rozdział poświęcony wolności, w którym Jan Paweł II przestrzegał przed złym
użyciem wolności. Złe użycie wolności sprawia – pisał papież – że czynię zło i
rozprzestrzeniam je wokół siebie. Jeśli natomiast używam jej dobrze, to sam
przez to staje się dobry, a dobro, które czynię, wpływa pozytywnie na
otoczenie. Wolność używana poza horyzontem moralnym, poza horyzontem dobra i
zła, abstrahująca tym samym od odpowiedzialności etycznej, prowadzi do różnych form
jej nadużyć. Ostatecznie jest groźna i niszcząca. Nie rozumieją tego, albo raczej
nie chcą zrozumieć, dzisiejsi promotorzy wolności rozumianej jako niczym
nieskrępowana swoboda, możliwość czynienia wszystkiego, na co ma się ochotę. Niestety,
odnoszę wrażenie, że to oni zyskują przewagę w przestrzeni publicznej,
szczególnie w przestrzeni medialnej i artystycznej. Świadczą o tym chociażby
przemiany obyczajowe, które w tak szybkim tempie zachodzą w naszym
społeczeństwie. Są one smutnym dowodem na to, że dylemat „Wolność, do której Chrystus nas
wyzwolił, czy też wolność od Chrystusa?”, który był lejtmotywem
nauczania papieskiego, zaczyna być rozstrzygany na niekorzyść naszej
chrześcijańskiej tożsamości. Ale taki jest, niestety los wielu proroków, niezbyt
chętnie słuchanych w swojej ojczyźnie. Ufam jednak, że dziedzictwo, które nam
pozostawił święty Jan Paweł II, jeszcze na długo będzie spowalniało ofensywę
ideologiczną fałszywych proroków. Sądzę też, że bez tej odtrutki, jaką stanowią
życie i nauczanie Jana Pawła II, Polska już dawno podzieliłaby los
zdechrystianizowanych i coraz bardziej islamizujących się społeczeństw
zachodnich.