wtorek, 16 października 2018

40 lat minęło


Dzisiaj mija 40 lat od wyboru Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową. Gdy dziś czyta się jego słowa, choćby te zawarte w homiliach wygłaszanych podczas pielgrzymki do Polski, która miała miejsce w dniach od 1 do 9 czerwca 1991 roku, poświęconej 10 przykazaniom Dekalogu, widać wyraźnie jak niezwykle mądry był to człowiek, jak bardzo przenikliwy w wielu swych analizach i diagnozach. Przez Polaków zawsze był przymowany bardzo serdecznie i życzliwie, ale, niestety, jako prorok był raczej niezbyt uważnie słuchany. Reakcje emocjonalne, które jego słowa wywoływały, były zazwyczaj bardzo silne, ale krótkotrwałe, za to bardzo słabe były poruszenia woli, gdyż bardzo rzadko znajdowały one odzwierciedlenie w naszych osobistych decyzjach. W ogóle, jeśli chodzi o nasz stosunek do nauczania Jana Pawła II, to myślę, że życie wielu z nas, nasze codzienne wybory, mogłyby stanowić dobrą ilustrację dla stwierdzenia, że "słuchać nie zawsze znaczy posłuchać". Jestem przekonany, że bylibyśmy dziś w innym miejscu naszej osobistej, rodzinnej i narodowej historii, gdybyśmy mocniej wzięli sobie do serca jego wskazówki i ostrzeżenia. Dziś bowiem widać najlepiej, ile z tych papieskich przestróg się spełniło. Teksty składające się na całokształt twórczości Jana Pawła II to przebogaty skarbiec filozoficznej, teologicznej i duchowej mądrości. Są one, jak wiadomo, bardzo liczne. Samych homilii wygłoszonych w czasie jego pontyfikatu jest ok. trzech tysięcy! Szczerze mówiąc, wolałbym, by zamiast stawianych mu kolejnych pomników, mnożyły się różne inicjatywy, których celem byłoby przybliżanie nam treści zawartych w nauczaniu papieskim. Są w tym nauczaniu prawdziwe perełki, które do dziś nie przestają mnie zachwycać i pobudzać do myślenia. Z racji mego wykształcenia najbardziej cenię sobie, rzecz jasna, te teksty, w których manifestuje się mądrość filozoficzna i teologiczna naszego papieża. Wśród nich znajduje się chociażby książka Pamięć i Tożsamość, a zwłaszcza rozdział poświęcony wolności, w którym Jan Paweł II przestrzegał przed złym użyciem wolności. Złe użycie wolności sprawia – pisał papież – że czynię zło i rozprzestrzeniam je wokół siebie. Jeśli natomiast używam jej dobrze, to sam przez to staje się dobry, a dobro, które czynię, wpływa pozytywnie na otoczenie. Wolność używana poza horyzontem moralnym, poza horyzontem dobra i zła, abstrahująca tym samym od odpowiedzialności etycznej, prowadzi do różnych form jej nadużyć. Ostatecznie jest groźna i niszcząca. Nie rozumieją tego, albo raczej nie chcą zrozumieć, dzisiejsi promotorzy wolności rozumianej jako niczym nieskrępowana swoboda, możliwość czynienia wszystkiego, na co ma się ochotę. Niestety, odnoszę wrażenie, że to oni zyskują przewagę w przestrzeni publicznej, szczególnie w przestrzeni medialnej i artystycznej. Świadczą o tym chociażby przemiany obyczajowe, które w tak szybkim tempie zachodzą w naszym społeczeństwie. Są one smutnym dowodem na to, że dylemat „Wolność, do której Chrystus nas wyzwolił, czy też wolność od Chrystusa?”, który był lejtmotywem nauczania papieskiego, zaczyna być rozstrzygany na niekorzyść naszej chrześcijańskiej tożsamości. Ale taki jest, niestety los wielu proroków, niezbyt chętnie słuchanych w swojej ojczyźnie. Ufam jednak, że dziedzictwo, które nam pozostawił święty Jan Paweł II, jeszcze na długo będzie spowalniało ofensywę ideologiczną fałszywych proroków. Sądzę też, że bez tej odtrutki, jaką stanowią życie i nauczanie Jana Pawła II, Polska już dawno podzieliłaby los zdechrystianizowanych i coraz bardziej islamizujących się społeczeństw zachodnich.