William Balke - Hiob wyszydzany przez przyjaciół |
Wielu myślicieli,
np. Epiktet, Artur Schopenhauer czy Albert Camus, uważało, że droga do odkrycia
sensu własnego życia wiedzie przez doświadczenie własnej słabości, lęku,
cierpienia. Człowiek, doświadczając kruchości swego istnienia, które tak często
jest zagrożone i tak łatwo utracalne, odkrywa, że w gruncie
rzeczy nie zależy ono od niego samego. Rodzi to w nim podstawowe pytania o źródła
jego bytowania, a przede wszystkim o sens jego ziemskiej egzystencji, szczególnie
wtedy, gdy staje on przed perspektywą własnej śmierci, która jest nieuchronna i może zdarzyć się w każdej chwili, a więc gdy uświadamia on sobie, że całkiem realną alternatywą dla jego własnego bytu jest niebyt, czyli jego
nieodrwacalne i definitywne unicestwienie. Temu uświadomieniu najczęściej towarzyszą uczucia egzystencjalnego
niepokoju. Søren Kierkegaard
pisał np. o „bojaźni i drżeniu”, z kolei Martin Heidegger o „trwodze”, zaś Jean
Paul Sartre o „mdłościach”. Według Jaspersa tego typu uczucia rodzą się w nas szczególnie
w tzw. sytuacjach granicznych, w które dość często, chcąc nie chcąc, jesteśmy w
naszym życiu uwikłani. Takie sytuacje to na przykład nieuleczalna choroba, bliskie
i namacalne niebezpieczeństwo śmierci (na przykład podczas wojny), dojmujące
uczucie osamotnienia, życiowe klęski i niepowodzenia, moralne upadki rodzące poczucie
winy itd. W takich sytuacjach bardzo cienka jest granica, która oddziela
nadzieję od rozpaczy. Biblijnym archetypem człowieka, który doświadczył tego
typu sytuacji granicznych, jest bez wątpienia postać Hioba. Biblia podaje, że był
on człowiekiem, który wiódł bardzo spokojne i dostatnie życie. Był kochającym ojcem i mężem. Miał też dobre serce –
wspierał ubogich, służył wszystkim dobrą radą i wsparciem duchowym. Dbał o to,
aby członkowie jego rodziny mieli właściwą postawę wobec Boga. Sam również był Mu
oddany i posłuszny. Był też przekonany, że Bóg wynagradza go za to swoim
błogosławieństwem. Wszystko jednak zmieniło się radykalnie w jego życiu, gdy
Bóg postanowił go wystawić na próbę, odbierając mu to, co posiadał, a na koniec
zsyłając na niego straszną chorobę. W krótkim czasie doświadczył on wielkich
cierpień, zarówno fizycznych, jak i tych psychicznych, związanych ze śmiercią najbliższych. W
efekcie cały jego dotychczasowy świat wartości zachwiał się mocno w posadach.
Na próbę została wystawiona także jego wiara w Boga, ponieważ bolesne
doświadczenia zdawały się unieważniać dotychczasowy obraz Wszechmocnego, który
troszczy się o swoje wierne sługi, dbając o to, by nie spotkała ich żadna
krzywda. W tej sytuacji w umyśle Hioba zrodziły się pytania, w których do głosu
doszły zwątpienie, brak nadziei, głęboki żal. Były to pytania o sens życia na
ziemi, sens cierpienia, o wartość wiary i modlitwy, o to, co następuje po
śmierci – pytania, które przewartościowały dotychczasowy światopogląd Hioba i zmusiły
go do intensywnej refleksji nad własnym człowieczeństwem, a także do podjęcia
trudnego dialogu z Bogiem. Oto tylko niektóre z nich:
Dlaczego nie umarłem po wyjściu z łona? Po cóż mnie przyjęły kolana a piersi podały mi pokarm? Czy starczy mi sił, aby przetrwać? Jaki jest cel cierpliwości? Czy moja siła z kamienia? Czy ja mam ciało ze spiżu? Czyż nie do bojowania podobny byt człowieka? Czy nie pędzi on dni jak najemnik? Kim jest człowiek, abyś go cenił i zwracał ku niemu swe serce? Czemu go badać co ranka? Na co doświadczać co chwilę? Dlaczego na cel mnie wziąłeś? Czemu to grzechu nie zgładzisz? Więc po co się męczę na próżno? Dlaczego dokuczasz mi, powiedz?! Czy oczy Twoje cielesne lub patrzysz na sposób ludzki? Czemuż wywiodłeś mnie z łona? Czemu chowasz swoje oblicze? Czemu mnie poczytujesz za wroga? Gdzież będzie człowiek, gdy zginie? Czy zmarły ożyje? Mam ufać? Właściwie, po cóż nadzieja, kto przedmiot ufności zobaczy? Czy niesłusznie duch mój jest wzburzony? Czemuż to żyją grzesznicy? Po cóż służyć Wszechmogącemu? Co da nam modlitwa do Niego? Gdzie można Go znaleźć? Jak dotrzeć do Jego stolicy? Skąd pochodzi mądrość i gdzie jest siedziba wiedzy?Historia Hioba pokazuje, że sytuacje graniczne, choć są dla człowieka doświadczeniem trudnym, niekiedy wręcz otarciem się o nicość lub o absurd, sprzyjają jednak głębszej refleksji nad sensem życia, bo zmuszają do porzucenia metafizycznych iluzji i kierują myśl ku temu, co znajduje się poza horyzontem istnienia jednostkowego i konkretnego. Dlatego często prowadzą do wyboru bardziej autentycznej formy egzystencji oraz bardziej zaangażowanego stosunku do otaczającego świata i spotykanych w nim ludzi. W świetle teorii prof. Kazimierza Dąbrowskiego, zawartej choćby w jego słynnej książce Trud istnienia, dezintegracja, która nieuchronnie wiąże się z tego typu sytuacjami, jest czymś pozytywnym, ponieważ umożliwia integrację na wyższym poziomie. Mówiąc zaś językiem teologii duchowości, sytuacje graniczne są to tzw. trudne łaski, z którymi wiąże się z jednej strony ryzyko buntu wobec Boga, ale z drugiej − szansa na duchowy wzrost. Nie ma bowiem rozwoju człowieka, gdy jest on jedynie biernym współuczestnikiem tego, co „się dzieje”, gdy żyje bezwiednie i bezrefleksyjnie. Dzięki wytrąceniu go ze stanu pewnej życiowej stabilności, a w przypadku niektórych ludzi ze stanu swoistego egzystencjalnego odrętwienia i otumanienia, pojawia się szansa, że zacznie on intensywniej zastanawiać się nad sensem swego życia, zaś jego spojrzenie na świat przestanie być powierzchowne, naskórkowe, lecz przeciwnie – stanie się bardziej dogłębne, sięgające poza granicę tego, co doraźne i doczesne. Gdy piszę te słowa, myślę o ludziach, którzy zrządzeniem Opatrzności znajdują się jakby na krawędzi i tylko jeden krok oddziela ich od upadku w przepaść rozpaczy i zwątpienia lub od rzucenia się w ramiona nadziei, która sięga wieczności. Często toczy się w nich wewnętrzna walka pomiędzy pokusą buntu, niezgody na to, co ich spotyka, a wezwaniem płynącym z wiary, by zdać się we wszystkim na wolę Boga. Mogę tylko tyle powiedzieć, że sam wiem, jak trudna to walka.