Św. Tomasz z Akwinu |
Dlaczego
tak mało ludzi zasługuje na miano ludzi mądrych? Na to pytanie odpowiada między
innymi wielki średniowieczny filozof i
teolog − św. Tomasz z Akwinu, który w Sumie przeciwko poganom pisze: „Tylko po wielkim trudzie można dojść do poznania prawdy, a niewielu
podejmuje ten wielki trud z miłości do wiedzy, mimo że Bóg wszczepił każdemu
naturalne pragnienie poznania prawdy”. Dochodzenie do mądrości wymaga zatem
niemałego trudu i tylko ten, kto naprawdę szuka mądrości, może na ten trud się
zdobyć i cierpliwie go znosić. Jest on także związany z tym, że na drodze wiodącej
do mądrości trzeba pokonać wiele przeszkód. Jedną z nich św. Tomasz z Akwinu, zwany również Doktorem Anielskim, nazywa
mianem „complexio indispositionis”. Na czym polega to ograniczenie? Tomasz
zwraca uwagę na fakt, że są wśród
ludzi i tacy, którzy nie tylko że nie posiadają odpowiednich intelektualnych predyspozycji, koniecznych do
tego, by mogli nabyć prawdziwą mądrość, lecz w ogóle nie są
zdolni do jakiejkolwiek formy racjonalnej aktywności. Ten rodzaj przeszkody
jest po prostu intelektualną niepełnosprawnością, czasami bardzo głęboką i
nieodwracalną, która przytrafia się niektórym osobom. O ile jednak św. Tomasz,
pisząc o intelektualnej niedyspozycji, miał namyśli upośledzenie wrodzone, o
tyle dzisiaj zdecydowanie częściej, niestety, mamy do czynienia z tym rodzajem
intelektualnej niepełnosprawności, która ma charakter nabyty, ponieważ jest
skutkiem wielorakich zaniedbań, również tych spowodowanych wadliwie
funkcjonującym systemem publicznego kształcenia. Wielu ludzi, mimo że posiada
dyplom ukończenia wyższej uczelni, nie potrafi myśleć – posiadają oni wiele
informacji, które zgromadzili w toku studiów, lecz nie umieją z nich twórczo
korzystać. Kształcenie polega dzisiaj głównie na przekazywaniu wiedzy, dość
często w dużym stopniu bezużytecznej, a nie na uczeniu myślenia, na krytycznym
korzystaniu z wiedzy i na samodzielnym jej zdobywaniu. Już Heraklit z Efezu
pisał, że „nie wystarczy dużo wiedzieć, żeby być mądrym”. Prof. Ryszard Legutko
w jednym z wywiadów prasowych stwierdził, z dużą dozą przesady, że współczesna
edukacja wręcz oducza ludzi myślenia i w efekcie produkuje „głupków z
dyplomami”. Co można zrobić, by nie znaleźć się w tym mało szlachetnym gronie?
Otóż, jak uczy filozofia klasyczna, nasz intelekt jest w możności do poznawania
prawdy i – jak wszystko, co jest w możności – by wyłonić z siebie działanie,
jakim jest myślenie, potrzebuje impulsu z zewnątrz, który wytrąciłby go ze
stanu bierności. Jest to prawda metafizyczna, którą wyraża łacińska formuła: nihil reducitur de potentia in actu nisi per
ens actu („nic nie może być doprowadzone z możności do aktu, jak tylko
przez byt będący w akcie”). W pierwszym rzędzie zatem, zgodnie z powiedzeniem „z kim
się zadajesz, takim się stajesz”, podstawowym sposobem na to, by posiąść
prawdziwą mądrość jest jak najczęstsze przebywanie w towarzystwie tych, co do których
jesteśmy pewni, że są ludźmi mądrymi, prawdziwymi mistrzami myśli. Biblia
radzi: „Jeżeli ujrzysz kogoś mądrego, już od wczesnego ranka idź do niego, a
stopa twoja niech ściera progi drzwi jego!” (Syr 6, 36). Powinniśmy wyjątkowo
cenić sobie ludzi mądrych i doświadczonych, których Bóg stawia na naszej
drodze. Ich przykład również i nas może zainspirować do wytrwałego poszukiwania
prawdy i umiłowania dobra, a ich przyjacielskie rady – ustrzec przed niejednym
„głupim” błędem, za który moglibyśmy zapłacić wysoką cenę: „Szukaj rady u
każdego mądrego i nie gardź żadną pożyteczną radą” (Tb 4, 18). To przebywanie w
towarzystwie ludzi mądrych może mieć zarówno charakter bezpośredni, gdy
spotykamy ich osobiście, choć nie koniecznie sam na sam, np. na wykładzie,
odczycie czy sympozjum, jak i pośredni, gdy obcujemy z nimi poprzez wytwory ich
myśli: książki, filmy, sztuki teatralne itp. Dla naszego rozwoju duchowego nie
jest obojętne, co czytamy, co oglądamy, czego słuchamy. Powinniśmy sięgać
zwłaszcza po ambitne utwory. Ich zrozumienie wymaga wysiłku, głębokiego
namysłu, intelektualnego zaangażowania. Niestety, większość z nas woli raczej
włączyć telewizor, wideo lub komputer, przy ich oglądaniu bowiem nie trzeba
zazwyczaj się zbytnio wysilać – odbiór przekazu jest tu z reguły dość bierny,
angażujący raczej emocje niż intelekt. Tymczasem nasz umysł winien być ciągle odpowiednio
stymulowany, pobudzany do myślenia. Z pewnością nie zapewni nam tego obcowanie
z ludźmi bezmyślnymi, żyjącymi bezrefleksyjnie, postrzegającymi świat przez
pryzmat narzuconych z zewnątrz propagandowych klisz i stereotypów. Ostatecznie
jednak warto pamiętać o tym, że prawdziwa mądrość jest darem Boga, bo w Nim ma
swe niewyczerpane źródło, dlatego aby ją posiąść, należy przede wszystkim
wytrwale, ufnie i pokornie o nią prosić, tak jak prosił o nią król Salomon. Bóg
sam zapewnia nas, że modlitwa o mądrość budzi w Nim szczególne upodobanie.
Jeśli tylko jest szczera, nie może pozostać niewysłuchana: „On sam umocni twe
serce, a pożądana mądrość będzie ci dana” (Syr 6, 37).