Od wieków filozofia przypomina, że poznanie tego, co najgłębsze, nie dokonuje się poprzez zdobycie, ale poprzez otwarcie. Święty Augustyn opisywał Boga jako Deus absconditus – Boga ukrytego, a zarazem Deus revelatus – Boga, który się objawia. To napięcie między ukryciem a odsłonięciem towarzyszy ludzkiemu doświadczeniu nieustannie. Martin Heidegger zauważał, że Byt objawia się jedynie wobec otwartości – nie tam, gdzie jest wymuszany, lecz tam, gdzie zostaje przyjęty z pokorą. Prawda nie narzuca się siłą. Objawia się cicho, jak światło wpadające przez uchylone okno – tym, którzy są gotowi ją dostrzec.
Rozmówcy Jezusa – uczeni w Piśmie i faryzeusze – stanowili nie tylko
elitę religijną swojej epoki. Reprezentowali także sposób myślenia, w którym
Bóg zostaje sprowadzony do funkcji: narzędzia spełniającego oczekiwania
człowieka. Ich słowa: „Chcielibyśmy zobaczyć jakiś znak”, nie wypływały z wiary
ani z duchowego poszukiwania. Były formą nacisku – próbą zmuszenia Boga, by
potwierdził swoją tożsamość na ich warunkach.
To nie była pokorna modlitwa, lecz duchowy szantaż. W istocie mówili:
„Pokaż, co potrafisz, abyśmy mogli ocenić, kim jesteś”. Człowiek, który powinien szukać
Boga, stawia się ponad Nim. Odwraca w ten sposób porządek istnienia,
zakładając, że to on będzie sądził Stwórcę. Zamiast pozwolić Bogu przemieniać
swoje myślenie, usiłuje zamknąć Go w ramach własnych wyobrażeń.
Jezus nie odpowiada na to żądanie widowiskowym cudem. Nie dlatego, że
nie może, lecz dlatego, że nie taki jest Jego sposób działania. Bóg nie
przychodzi, by imponować – przychodzi, by zbawiać. A zbawienie nie rozgrywa się
na oczach tłumu, w huku i świetle, lecz w ciszy, w wolnym akcie serca, w
gotowości, która nie stawia warunków.
Zamiast dominować, Bóg się uniża. Zamiast błyszczeć, pozwala się
odrzucić. Objawia się – jak zawsze – w paradoksie: w potędze ukrytej w
słabości, w życiu, które rodzi się ze śmierci, w chwale, która wypływa z
krzyża.
Znaki Boga nie mają za zadanie narzucać się ani przekonywać na siłę.
Ich celem nie jest zamilczenie wątpliwości, ale zaproszenie do relacji. Nie są
spektaklem, lecz przestrzenią spotkania. Są subtelne, ale wystarczające dla
tych, którzy szukają prawdziwie.
Jak przekonywał Blaise Pascal, Boga dostrzegają jedynie ci, którzy
szukają Go całym sercem – całą swoją istotą: rozumem, wolą, uczuciem i duchową
otwartością. „Zamiast skarżyć się, że Bóg jest ukryty – pisał – złóżcie Mu
dzięki, że tyle z siebie odsłonił”.
W tym świetle słowa: „Znaki są wszędzie” nie są jedynie poetyckim
obrazem. To głębokie stwierdzenie o strukturze rzeczywistości. Bóg, jak uczył
św. Tomasz z Akwinu, pozostawia ślad swojej obecności w każdym stworzeniu. Ale
to nie oczy ciała, lecz oczy serca potrafią ten ślad rozpoznać. Nieprzypadkowo
Antoine de Saint-Exupéry pisał: „Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu”.
Obecność Boga dostrzegają nie ci, którzy żądają dowodów, ale ci,
którzy pozwalają się Jemu prowadzić – nawet wtedy, gdy droga wiedzie przez
mrok. Bo wiara nie jest odpowiedzią na dowód, lecz odpowiedzią na miłość. A
miłość nie narzuca się nigdy.