wtorek, 23 października 2012

Ulysses Grant

W Riverside Park znajduje się największe na całym kontynencie amerykańskim mauzoleum, w którym spoczywają doczesne szczątki generała Ulyssesa Granta i jego żony Julii. Ulysses Grant to bohater wojny secesyjnej, który jako dowódca naczelny wojsk Unii znacząco przyczynił się do pokonania wojsk Konfederacji i do zakończenia tej niezwykle krwawej wojny (w wyniku tej wojny śmierć poniosło od. 620 do 850 tysięcy ludzi). W dowód wdzięczności Amerykanie dwukrotnie wybierali go na swego prezydenta. Trzeba jednak powiedzieć, że był on znacznie gorszym prezydentem niż dowódcą wojskowym. Budowa tego mauzoleum, którego oficjalna nazwa brzmi General Grant National Memorial, a nieoficjalna, za to bardziej znana, Grant's Tomb, została ukończona w 75 rocznicę urodzin generała 27 kwietnia 1897 roku. Ponieważ ten ogromny grobowiec znajduje się w pobliżu mego miejsca zamieszkania, więc niedawno, w ramach przechadzki po Riverside Park, zajrzałem również do tego miejsca. To, co mnie w nim uderzyło, to oprócz wrażenia monumentalności, także pewien rodzaj chłodu i pustki. Nie bardzo mogłem zrozumieć, skąd to wrażenia się brało. Dopiero później uświadomiłem sobie, że ani na zewnątrz, ani wewnątrz nie ma tam żadnego znaku, symbolu czy napisu, który by odsyłał do rzeczywistości nadprzyrodzonej, który by przypominał, że śmierć nie jest absolutnym końcem. Kiedy wróciłem do domu i poczytałem trochę o samym generale Grancie, zrozumiałem nieco skąd ta nieobecność symboliki religijnej lub jakichkolwiek odniesień do wiary w życie pozagrobowe. Otóż gen. Ulysses Grant nie był człowiekiem religijnym. Nie był w ogóle związany z jakąkolwiek religijną wspólnotą. Został ochrzczony przez pokropienie wodą święconą już na łożu śmierci, gdy był całkowicie nieprzytomny. Prawdopodobnie zrobiono to, by ceremonia pogrzebowa nie miała jedynie charakteru świeckiego. Można więc powiedzieć, że obecny wystrój mauzoleum, dość surowy i zimny, wyraża to, kim zmarły był za życia, w co wierzył albo raczej w co nie wierzył. I tak sobie pomyślałem, że groby ludzi wierzących wyglądają jednak jakoś inaczej, choć są często bardzo proste i skromne, niosą bowiem przesłanie nadziei: czy to poprzez symbol krzyża, figurę Jezusa lub Matki Bożej, czy też przez inskrypcje nagrobne. Bardzo lubię stare groby, jakie można jeszcze zobaczyć na niektórych cmentarzach wiejskich lub na przykład na Powązkach w Warszawie, na których można przeczytać krótką prośbę o modlitwę (najczęściej jest to prośba o odmówienie „Zdrowaś Maryjo”). Na tego typu cmentarzach nigdy nie czuję się przygnębiony. Tymczasem w grobie generała Granta czułem się jakoś pozbawiony tego uczucia chrześcijańskiej nadziei, choć mimo wszystko odmówiłem za niego i jego żonę modlitwę, powierzając go Bożemu miłosierdziu.