Choć nie mam zbyt dużo czasu, by dobrze poznać Kanadę, drugie co do wielkości państwo na świecie, ale nawet tych kilka dni, w czasie których moi mili gospodarze zabierają mnie na krótkie wycieczki krajoznawcze, daje mi wyobrażenie, że to jest to kraj, jeśli chodzi o jego przyrodę, bardzo urokliwy. Podoba mi się zwłaszcza soczysta zieleń jego bujnej roślinności. Mogę się tylko domyślać, jak bardzo piękna i dzika musi być północna część tego kraju. Te domysły i opowieści ludzi, których tutaj poznałem, zrodziły we mnie pragnienie, by kiedyś wrócić tutaj na dłużej i poznać historię, kulturę i naturę tego kraju znacznie lepiej i bliżej. Dziwię się niezmiernie, że mimo tego naturalnego piękna, które jest manifestacją piękna nadnaturalnego, a więc odbiciem wielkości i mądrości Boga (wszak "z wielkości i piękna stworzeń poznaje się przez podobieństwo ich Stwórcę"), tak szybkie postępy robi w tym kraju proces sekularyzacji, czego najlepszym dowodem jest osiągająca szczyty lewackiego absurdu poprawność polityczna, widoczna nawet w instytucjach przy najmniej z nazwy katolickich, na przykład w szkołach i na uniwersytetach.