Zbliżają się święta Narodzenia Pańskiego. Na Manhattanie, zwłaszcza w jego
centrum, widać to zwłaszcza po świątecznych dekoracjach, które robią
szczególnie mocne wrażenie wieczorem, gdy zapalone są wszystkie lampki.
Niektórym ludziom ten zewnętrzny wymiar świąt może całkowicie przesłonić ich
duchowy wymiar. Dlatego ci, którzy chcą Boże Narodzenie przeżyć naprawdę głęboko,
starają się w tym celu zadbać przede wszystkim o swoje wewnętrzne przygotowanie
do tych radosnych świąt. W Polsce służą temu miedzy innymi adwentowe
rekolekcje. W parafii Corpus Christi Church, gdzie dane mi jest aktualnie
przebywać, takich duchowych przygotowań do świąt Narodzenia Pańskiego nie ma
prawie w ogóle. Nie organizuje się tu ani rekolekcji, ani choćby jednego dnia
skupienia. Kiedy na początku Adwentu zapytałem tutejszego proboszcza, czy będzie
jakaś forma przygotowań do świąt, odpowiedział mi, że przewidziane są dwie
możliwości spowiedzi. Wierni dowiedzieli się o tym w ostatnią niedzielę. Z
pierwszej z tych możliwości można było skorzystać w miniony poniedziałek.
Siedziałem w konfesjonale od godz. 16.00 do 17.30. Do spowiedzi przyszły raptem
dwie osoby! Druga możliwość była natomiast wczoraj między 11.15 a 12.00. Tym
razem do spowiedzi nie przyszedł nikt!! Sądziłem, że powinno to mocno zaniepokoić
miejscowych duszpasterzy, którzy są przecież odpowiedzialni przed Bogiem za
zbawienie swoich wiernych. Niestety, zarówno ksiądz Rafferty, jak i ksiądz
Kevin nie wyglądają na takich, którzy by się tym jakoś specjalnie przejęli.
Odniosłem nawet wrażenie, jakby się z tym faktem całkowicie pogodzili. I zdaje się,
że nie zamierzają nic z tym robić. Nie ukrywam, że jest mi z tego powodu trochę
przykro i smutno. W ogóle uważam, że jedną z głównych przyczyn duchowego i
moralnego kryzysu Kościoła na Zachodzie jest to, że księża skutecznie oduczyli
ludzi spowiedzi. A tymczasem Sakrament Pokuty nie tylko oczyszcza z grzechów,
lecz przede wszystkim ożywia, regeneruje i umacnia. Na szczęście w naszym kraju
ciągle sporo ludzi się spowiada, choć część z tych spowiedzi jest czasami irytująco
powierzchowna, niedojrzała, niepoprzedzona głębokim rachunkiem sumienia,
przez co męcząca dla spowiedników. Dopóki jednak ten szczególny „kanał” łaski
Bożej pozostanie drożny, dopóty Kościół w Polsce będzie żył, mimo jego różnych
instytucjonalnych słabości i kampanii nienawiści wobec księży, która z coraz
większą mocą zaznacza swoją obecność w mainstreamowych mediach. Ludzie w Polsce
często narzekają na swoich kapłanów (i bywa, że ta krytyka w jakimś stopniu jest
uzasadniona, choć zazwyczaj jest raczej mocna przesadzona, a czasami nawet
skrajnie niesprawiedliwa), ale w porównaniu z księżmi na Zachodzie, choć nie
należy wszystkich ich wrzucać do jednego worka i oskarżać o lenistwo, są oni tytanami
pracy. Pomijając jakość tej pracy (mam świadomość, że w tym miejscu ja także
powinienem uderzyć się w piersi), która bywa niekiedy efektowna, lecz często nieefektywna,
warto od czasu do czasu ich duszpasterską posługę docenić i okazać im za nią
szczerą wdzięczność.
P.S. Ten wpis został opublikowany po raz drugi, jako że przy zamieszczaniu nowego postu („Życzenia z Polski”) nieopatrznie skasowałem pierwszą jego wersję. Niestety, ukazuje się on z nieco zmienioną treścią, nie byłem bowiem w stanie odtworzyć z pamięci jego poprzedniej wersji.
P.S. Ten wpis został opublikowany po raz drugi, jako że przy zamieszczaniu nowego postu („Życzenia z Polski”) nieopatrznie skasowałem pierwszą jego wersję. Niestety, ukazuje się on z nieco zmienioną treścią, nie byłem bowiem w stanie odtworzyć z pamięci jego poprzedniej wersji.