niedziela, 20 stycznia 2013

Wyprawa do Estes Park

Wybraliśmy się dzisiaj po południu z Tadeuszem do Estes Park położonego na granicy Rocky Mountain National Park. Celem wyprawy była góra Lili Mountain, która ma wysokość 9786 stóp, czyli 2983 metrów (jest zatem znacznie wyższa niż nasze Rysy), oraz Mili Lake, bardzo malownicze jezioro, choć o tej porze jego malowniczość jest nieco mniej widoczna. Pogoda była piękna, cały czas świeciło słońce, niebo było prawie bezchmurne. Jedynie zimny wiatr, który czasami wiał na szczycie ze sporą siłą, stanowił pewną, choć nie tak znowu dużą niedogodność. Śniegu, jak na tę porę roku, było bardzo mało, tylko pod koniec trasy, gdy musieliśmy się nieco wspinać, leżało go więcej i z tego powodu było niekiedy dość ślisko. Szczyt góry zdobyliśmy szybko, właściwie bez większego wysiłku (nie licząc kilku zadyszek, które zmusiły Tadeusza do krótkich postojów). Widoki były naprawdę bardzo ładne, tym bardziej, że słońce chyliło się powoli ku zachodowi. Poza nami na szczycie spotkaliśmy jedynie dwójkę wędrowców. Zdążyliśmy wrócić na dół jeszcze przed zachodem słońca. Był czas, by podjechać do jeziora Lili Lake. Zachodzące słońce sprawiło, że niebo nad jeziorem zaczęło barwić się na czerwono. Chwilę się tam zatrzymaliśmy i w końcu, nieco głodni, wróciliśmy do domu. Poniżej zamieszczam kilka zdjęć z naszej dzisiejszej wyprawy. To z myślą o tych, co narzekają na mnie, że za mało zdjęć pojawia się na tym blogu. Celowo jednak nie zamieszczam ich zbyt wiele, bo jak już wrócę do Polski, to kto zechce oglądać zdjęcia dokumentujące mój pobyt na amerykańskiej ziemi? He?














P.S. A pod tym LINKIEM dodatkowy bonus - krótki filmik ze szczytu Mili Mountain