sobota, 17 listopada 2012

Mary Ann Glendon

Wspomniałem kiedyś, że mam zamiar napisać książkę o kilku czołowych myślicielach katolickich, należących do nurtu konserwatywnego, którzy są ważnymi i aktywnymi uczestnikami debat światopoglądowych, jakie toczą się w społeczeństwie amerykańskim. Uznałem, że dobrze by było, gdyby polski czytelnik poznał ich poglądy, choćby po to, by znać argumenty, jakimi można posłużyć się w dyskusjach z naszymi rodzimymi zwolennikami areligijnego postępu i niczym nieskrępowanej wolności. Pomyślałem więc, że, tytułem wstępu, przybliżę co jakiś czas czytelnikom niniejszego bloga tych autorów, zamieszczając parę słów na temat ich życia i głoszonych opinii. Jedną z tych postaci jest Mary Ann Glendon.


Mary Ann Glendon – profesor prawa na Harwardzie, była ambasador USA przy Stolicy Apostolskiej, przez wiele lat bliska współpracowniczka Jana Pawła II, długoletni prezes Papieskiej Akademii Nauk Społecznych, członek komisji władz federalnych Stanów Zjednoczonych ds. monitorowania wolności religijnej za granicą, członek Prezydenckiej Rady ds. Bioetyki, laureat wielu międzynarodowych prestiżowych nagród i wyróżnień – to postać wyjątkowa niemal pod każdym względem. Jest przede wszystkim wybitnym naukowcem, zawodowo zajmującym się kwestiami prawnymi, zwłaszcza porównawczym prawem konstytucyjnym, uregulowaniami dotyczącymi rodziny, w tym kwestią rozwodów i aborcji. Jej dorobek naukowy liczy kilkadziesiąt pozycji książkowych, kilkaset artykułów, mnóstwo wystąpień na konferencjach i sympozjach. Jest też ona bardzo cenioną wykładowczynią, darzoną szacunkiem przez studentów. Jest uważną i przenikliwą obserwatorką życia społecznego i politycznego. Nie boi się zabierać głosu w sprawach kontrowersyjnych. Czyni to w czasie spotkań na uczelniach, konferencjach, sympozjach, ale także na spotkaniach w kościołach, w licznych wywiadach radiowych, telewizyjnych i prasowych. Jest stałą współpracowniczką ekumenicznego pisma „First Things”. Publikuje w takich znanych gazetach jak The Wall Street Journal. W jej przypadku żaden gorset politycznej poprawności nie ma zastosowania. Zawsze jednak wypowiada się z wielką kulturą osobistą i szacunkiem dla swoich rozmówców, także dla tych, którzy są jej adwersarzami. Jest nie tylko nieprzeciętnie inteligentna, lecz także bardzo ciepła i serdeczna. Po raz pierwszy świat usłyszał o niej w roku 1995, kiedy przewodniczyła delegacji watykańskiej na międzynarodowej konferencji poświęconej prawom kobiet, która odbywała się w Pekinie. Sprzeciwiła się wówczas stanowczo propozycji, by uznać prawo do aborcji za uniwersalne prawo kobiet, a także temu, by antykoncepcja została uznana za główne i jedynie narzędzie regulacji urodzin. Jej inteligencja, erudycja, kultura osobista, niemal arystokratyczna dystynkcja nie pozbawiona jednak kobiecego wdzięku robiły na delegatach wielkie wrażenie, także na tych, którzy nie podzielali jej punktu widzenia. Po raz drugi zrobiło się o niej głośno, gdy została wybrana przez University of Notre Dame w 2009 roku laureatem prestiżowej nagrody Medal Laetare. Mary Ann Glendon odmówiła jednak jej przyjęcia z powodu zaproszenia prezydenta Baraka Obamy do wygłoszenia przemówienia na zakończenie roku akademickiego i przyznania mu tytułu doktora honoris causa. W związku z radykalnie proaborcyjną polityką prezydenta Obamy, Mary Ann Glednon uznała decyzję Notre Dame za stojącą w jawnej sprzeczności ze stanowiskiem amerykańskich biskupów, którzy apelowali do katolickich instytucji, by nie przyznawać nagród i żadnych wyróżnień tym uczestnikom życia publicznego, którzy działają wbrew podstawowym zasadom moralnym, które Kościół promuje i których stara się bronić. Mary Ann Glendon uznała również, że uczelnia, przyznając jej nagrodę, próbuje w ten sposób zbalansować swoją mało fortunną decyzję o uhonorowaniu w tym samym dniu Baraka Obamy, która to decyzja wzbudziła wiele kontrowersji i głośno wyrażanych sprzeciwów. Większość dostrzegła wówczas w postawie Mary Ann Glendon konkretny przejaw jej spójności ideowej. Bardzo dobitnie pokazała, że postawa wyrażająca się w powiedzeniu „Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek” jest nie do pogodzenia z nauczaniem Jezusa, który mówił: „Wasza mowa niech będzie: tak, tak lub nie, nie”. Czytam właśnie jej najnowszą książkę „The forum and the Tower”, w której porusza w bardzo ciekawy sposób relację między polityką a teorią polityki. Zadziwia mnie, że jak do tej pory, poza jednym esejem na temat nowego feminizmu, nie ukazało się w Polsce tłumaczenie żadnej z jej książek, choć niektóre stały się publicystycznymi wydarzeniami i weszły do kanonu lektur choćby z zakresu teorii praw człowieka jak na przykład książka: „A World Made New: Eleanor Roosevelt and the Universal Declaration of Human Rights”. Kto chciałby mieć jakąś próbkę jej inteligencji, elegancji i serdeczności, które mimo jej wieku (ma obecnie 74 lata) nadal tak mocno i pięknie odzwierciedlają jej bogatą osobowość, zachęcam do obejrzenia jakiegoś jej wystąpienia, które można obejrzeć choćby w serwisie Youtube, na przykład tutaj lub tutaj.