Miałem dziś, razem z Markiem i
Martą, pojechać na wycieczkę w góry. Perspektywa spędzenia kilku godzin na wędrówce w górach, z dala od głośnego miasta, bardzo mnie cieszyła i ekscytowała. Byłoby to moje pierwsze dłuższe i bliższe spotkanie z amerykańską przyrodą. Niestety, pogoda popsuła nam szyki. Oto bowiem do wschodniego
wybrzeża Stanów Zjednoczonych, w tym oczywiście do Nowego Jorku, zbliża się potężny huragan „Sandy”
(miejscowi meteorolodzy nadali mu już drugą nazwę „Frankenstorm", która nawiązuje
do słynnej postaci z hollywoodzkich filmów grozy). Szybkość wiatru, zwłaszcza
we wtorek - jak ostrzegają meteorolodzy - może nawet przekroczyć 130 km/godz. Już
teraz wiatr się wzmaga, co słychać za moimi oknami. Władze miasta zdecydowały
się na zamknięcie od dzisiaj wieczorem metra, by zmusić mieszkańców do
pozostania w domach. Nieczynne będą szkoły i lotniska. Burmistrz Nowego Jorku zaapelował
nawet, by przygotować zapasy żywności. Podejrzewam jednak, że za tym ostatnim apelem
stoi niejedno lobby, które chce skorzystać na ludzkich obawach i pozbyć się
wielu towarów zalegających na sklepowych pólkach i w magazynach. U mnie na
plebanii panuje flegmatyczny spokój. Nikt się nadchodzącym huraganem za bardzo
nie ekscytuje. Może dlatego, że uderzy on głównie w południowe części miasta: City Island, Coney Island i Battery Park City.
Dlatego z tych terenów ma być ewakuowanych około blisko 400 tysięcy ludzi, a
więc bardzo dużo. Jedyna dla nas niepokojąca okoliczność to fakt, że mieszkamy
blisko rzeki Hudson (ok. 200 metrów). W razie czego, nie muszę się martwić, bo
mieszkam wysoko, na drugim piętrze. Jestem ciekaw, czy te alarmujące
przepowiednie rzeczywiście się spełnią, bo nie raz już bywało, że z potężnego huraganu
robiła się jedynie silniejsza burza. Z tego, co wiem, huragan Sandy już zabił
na Karaibach ponad 60 osób. Więc faktycznie nie jest to mały i niegroźny sztorm. Mam nadzieję, że nie
będziecie musieli, jako jednej z ofiar klęski żywiołowej, przysyłać mi paczek z
żywnością. W każdym razie będę was informował na bieżąco o tym, co się dzieje
tu na miejscu. A tymczasem, życzę wszystkim miłego wieczoru w ośnieżonej
Warszawie.