niedziela, 21 października 2012

Riverside Park

Jedno z zejść na niższy poziom
Mieszkam w okolicy, w której jest wiele miejsc do aktywnego odpoczynku na łonie zielonej przyrody. Potrzebuję zaledwie około 15 minut, by na piechotę, zupełnie się nie spiesząc, dojść do północnej części Central Parku - głównego i najsłynniejszego obszaru zielonego w Nowym Jorku. Ale jeśli chcę wybrać się na spacer jeszcze gdzieś bliżej, to mogę pójść do oddalonego zaledwie 5 minut drogi od mojego miejsca zamieszkania Riverside Park, który ciągnie się przez cztery mile wzdłuż rzeki Hudson, od której oddziela go trasa szybkiego ruchu wraz z nadbrzeżną promenadą. Sam park, liczący ok. 270 akrów, jest trój-poziomowy, opadający w stronę rzeki. Można w nim spacerować i biegać po asfaltowych lub typowo leśnych ścieżkach. Jest tu też basen, skate park, korty tenisowe, place zabaw, przystań kajakowa, centrum przyrodnicze i wiele innych. Jest też Warsaw Ghetto Memorial poświęcony powstaniu w Getcie Warszawskim.


Kolory nowojorskiej jesieni
Do Riverside Park chodzę głównie na krótkie spacery, żeby nieco rozprostować kości, zaczerpnąć nieco bardziej świeżego powietrza, popatrzeć na rzekę Hudson. Niedługo kupię sobie buty do biegania, więc będę korzystał z bliskości tego parku znacznie częściej. A warunki do biegania są tu wręcz idealne. Sam park jest raczej miejscem bezpiecznym, czego najlepszym dowodem są spacerujące po parku mamy z małymi dziećmi. Jeszcze nie spotkałem tu nikogo, kto zachowywałby się niewłaściwie. Nikt tu nie krzyczy (poza dziećmi), nie przeklina, nie pije piwa. Nawet psy mają tu wyznaczone określone miejsca do zabawy. Zresztą normy określające zasady poruszania się po parku ze zwierzętami, są tutaj dość restrykcyjne i raczej rygorystycznie przestrzegane. Na przykład raczej nie ma możliwości, by wdepnąć niespodziewanie w psią kupę. Pod tym względem daleko nam jeszcze do standardów, do których stosują się mieszkający na Manhattanie właściciele czworonogów.  

Widok na rzekę Hudson
Bardzo lubię ten park, bo nie ma w nim zazwyczaj zbyt wielu ludzi, a nierzadko, zwłaszcza przed południem, można tu spotkać jedynie pojedyncze osoby. Jest to bardzo zielony, dość gęsto gdzieniegdzie zadrzewiony, całkiem nieźle zadbany teren. Sporo w nim ptaków o niekiedy bardzo żywym, jaskrawym ubarwieniu. Wyobrażam sobie, jak ten park będzie rozbrzmiewał ich śpiewem na wiosnę! Jednak głównymi jego mieszkańcami są wiewiórki szare, których jest tu bardzo dużo. Od naszych wiewiórek pospolitych różnią się ubarwieniem futra, które ma kolor srebrnoszary. Widzi się je co chwila. Choć robią wrażenie płochliwych, to jednak, gdy wyciągnie się w ich kierunku rękę z jedzeniem, podbiegają i szybko je zabierają (od czasu jednak, gdy przeczytałem, że z ich obecnością związana jest potencjalna groźba przenoszenia się na ludzi wirusa „squirrel poxvirus”, zaniechałem wszelkich prób zaprzyjaźniania się z tymi sympatycznymi bądź co bądź zwierzątkami).

P.S. Właśnie odkryłem, że aby zdjęcia zamieszczone w danym poście oglądać w powiększonym formacie wystarczy najechać kursorem na zdjęcie i jeden raz kliknąć myszką i już. W oddzielnym oknie można wówczas obejrzeć od razu wszystkie zdjęcia. Na stronę główną postu wracamy albo przez kliknięcie na znak "X" w prawym górnym rogu albo poprzez przesunięcie kursora poza obręb zdjęcia i kliknięcie myszką.