Wyglądam właśnie przez okno mojego pokoju. Do
Nowego Jorku powróciła dziś piękna, słoneczna pogoda. Aż trudno uwierzyć w to, co
się działo jeszcze dwa dni temu. Nowy Jork po przejściu huraganu Sandy powoli
wraca do normalnego życia, choć okazuje się to być dosyć trudne. Dolny
Manhattan, a także część takich dzielnic jak Bronx, Queens, Staten Island and
Westchester County ciągle pozbawiona jest elektryczności. Dziwnie wyglądają
wieczorem te części miasta, które normalnie są bardzo rozświetlone, a w tych
dniach pogrążone są w ciemnościach. Brak elektryczności często wiąże się również
z brakiem wody. Powoduje on również inne, może nieco bardziej prozaiczne
utrudnienia w codziennym życiu, jednak nie mniej uciążliwe, jak na przykład niedziałające windy. Dla tych, którzy mieszkają w wysokich budynkach, a na dolnym Manhattanie
jest ich wiele, stanowi to całkiem spore wyzwanie, zwłaszcza dla osób starszych
i niepełnosprawnych. W Nowym Jorku nadal zamknięte są szkoły, lotniska oraz metro,
które doświadczyło największych szkód w całej swojej ponad stuletniej historii.
W wyniku zalania wodą ciągle nieczynnych jest 10 tuneli metra. Niestety jedną z
najbardziej zalanych stacji jest South Ferry, która jest końcową stacją linii
nr 1, a więc tej, z której najczęściej korzystam. Paraliż metra jest
szczególnie boleśnie odczuwany, bo codziennie z jego usług korzystają miliony mieszkańców. Obecnie głównym środkiem lokomocji są autobusy, którymi można na razie jeździć za darmo.
Wiele osób korzysta też z taksówek, których pojawiło się na ulicach o kilka tysięcy
więcej. Nieczynne są też miejskie parki. Spacerowanie tam, według oficjalnych ostrzeżeń, jest niebezpieczne z
uwagi na zwisające gałęzie i połamane drzewa. W samym Central Parku zniszczeniu
uległo około 1000 drzew, co stanowi poważny uszczerbek dla jego drzewostanu. Najbardziej
jednak żal mi bardzo ładnego i zadbanego Battery Park, który z tej racji, że
znajduje się na południowym krańcu Manhattanu, został całkowicie zalany. Trochę
czasu minie, zanim znów będę mógł wybrać się tam na spacer i popatrzeć na
widniejącą z daleka Statuę Wolności. Jednak nowojorczycy to dość twardzi i zaradni
ludzie. Myślę, że szybko dojdą do siebie.